Na Arce istnieje jedno proste prawo - popełniasz przestępstwo i masz ukończone osiemnaście lat = zostajesz wyrzucony w przestrzeń kosmiczną. Takie to proste. Niezbyt przyjemne, ale zdecydowanie proste. Jednym z przestępstw tak karanych jest zdrada państwa, czy może raczej społeczności, a ściślej mówiąc - tajemnic Rady i Kanclerza. Jedno słówko wypowiedziane przypadkiem, do niewłaściwej osoby może skończyć się śmiercią. Wizja niezbyt radosna, ale nakłaniająca ludzi do przemyślenia tego, co mają zamiar powiedzieć. Isaac Sullivan najwyraźniej zapomniał o tej zasadzie. Już od dłuższego czasu był czujnie obserwowany przez Marcusa Kane'a, który to zarządzał strażnikami. Sullivan nie wywiązywał się ze swoich obowiązków, tak jak powinien, a dodatkowo Kane coraz częściej słyszał od innych strażników, że ich nowy szef po prostu nie nadaje się do tej roboty. Czara goryczy przelała się w momencie, kiedy Sullivan dopuścił, żeby zwyczajny woźny strzelił do Kanclerza, po czym dostał się na pokład Exodusa. Ba! Główny strażnik o tym nie wiedział nawet, bo zamiast pracować, wolał poddawać się rozrywką. Jednak to nie był główny powód, dla którego mężczyzna znalazł się w tym miejscu, chociaż można uznać, że w pewnym sensie był to odwet za niesubordynację i dopuszczenie do tak niebezpiecznej sytuacji. Nie. Isaac Sulivan zdradził swojej znajomej, Katherine Sparks, plany Rady. Powiedział jej o Exodusie i o setce kryminalistów, którzy zostali wysłani na Ziemię. To nie jest zachowanie, którego można byłoby się spodziewać po kimś, kto miał zapewniać bezpieczeństwo na stacji. Zdradził największe sekrety, a dodatkowo został na tym przyłapany. To nie było coś, na co można byłoby przymknąć oko. Zwłaszcza teraz, kiedy nastroje na Arce były tak bardzo buntownicze i każda zasłyszana przez ludzi informacja mogła wywołać wielki bunt, a nawet rewolucję. Nie, trzeba było zniszczyć to w zarodku i to jak najszybciej. Dlatego też, jeszcze w ten sam dzień, Kane wysłał strażników do kwatery Sullivana. Nie spodziewał się wtedy, że zastanie też tam pannę Sparks. Właściwie to nawet nie spodziewał się, że będą zmuszeni poddać ich egzekucji. Jednak ta decyzja nie należała do niego, została podjęta przez Radę, a on nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Dlatego też znaleźli się tutaj. Sullivan i Sparks mieli zostać straceni razem. Być może było to całkowicie bezwzględne zachowanie, że również i kobieta została skazana. Przecież to nie była jej wina, po prostu znajdowała się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie, rozmawiała z niewłaściwą osobą... Tłumaczeń mogło być wiele, ale nikt nie miał zamiaru się przekonać, czy będzie ona umiała dochować tajemnicy. Gra toczyła się o zbyt wielką stawkę. Kiedy ich prowadzono w stronę śluzy Katherine płakała. Przestała być tą zimną, wyrachowaną damą, którą przez lata zgrywała, a zmieniła się w małą dziewczynkę, która nie chciała umierać. Isaac próbował dodać jej siły, trzymając ją za rękę, jednak to nic nie dawało. Śluza została otwarta, a więźniowie do niej wprowadzeni. Nie było nikogo, kto chciałby ich pożegnać, nikogo kto będzie ronił po nich łzy. To wszystko trwało parę sekund. Wejście zostało zamknięte, żeby po chwili śluza została otwarta. Isaac wciąż trzymał Katherine za rękę, kiedy to oboje zostali wypchnięci z Arki i zniknęli w przestrzeni...