Lincoln urodził się i wychował w Ton DC u boku swoich rodziców - wielkiego wojownika i pomocnicy uzdrawiacza. Podczas gdy jego relacje z matką były zawsze bardzo pozytywne i wręcz niemożliwe do zachwiania, stosunki między nim a ojcem niekiedy pozostawiały wiele do życzenia. Głównie dlatego, że dosyć często zdarzały się między nimi różnice zdań i - jak można się spodziewać - również konflikty. Lincoln jednak bardzo szanował swoich rodziców, bez żadnych wyjątków i od każdego z nich próbował "przejąć" te cechy, które zdawały mu się w ich świecie najważniejsze. Od ojca - siłę, waleczność, odwagę, gotowość do poświęceń, a także ostrożność. Od matki zaś uczył się, że są sytuacje, w których to nie rozumem powinien się kierować, a sercem. Właściwie to dzięki niej otworzył się na świat, jego możliwości, a także na możliwości własne - te artystyczne przede wszystkim. Być może właśnie przez te różnice w "naukach", jakimi go poddawali rodzice, w chwili gdy natknął się na pierwszego z Ludzi Nieba, jakiego ten obecny świat chyba widział... nie miał pojęcia, co robić. Mężczyzna był sam, ranny i to na tyle, że młodemu wówczas Lincolnowi nie udało się go nawet wyciągnąć ze statku, którym ten przyleciał. Trzy dni - tyle mu zajęło zdecydowanie, że powinien komuś o nim powiedzieć. Do tego czasu przynosił mężczyźnie wodę i pożywienie, niestety zupełnie nie potrafił się z nim porozumieć. Być może gdyby tamtego dnia porozmawiał najpierw z matką, wszystko wyglądałoby nieco inaczej? Poszedł jednak do ojca i opowiedział mu o Człowieku, który spadł z Nieba. Wojownik nie zastanawiał się długo nad tym, co należało z nieznajomym zrobić - zmusił własnego syna, by go zabił. Oglądanie czyjejkolwiek śmierci nie jest przyjemnym doznaniem. Tym bardziej, kiedy śmierć dotyka osobę bezbronną, na dodatek kogoś, kto w jakimś, nawet najmniejszym stopniu był dla nas kimś ważnym. Lincoln może i nie znał tego mężczyzny, ale z pewnością nie po to przez trzy dni, po kilka razy wymykał się z obozu i się nim opiekował na tyle, na ile potrafił, by potem widzieć, jak ten umiera. I to z jego własnych rąk. To mocno wpłynęło na jego charakter i wszelkie późniejsze decyzje. Podobnie zresztą, jak śmierć jego matki z rąk Żniwiarzy niedługo później. Poszedł w ślady ojca i został wojownikiem, chociaż nigdy nie miał do tego tak wielkiego przekonania, jakiego oczekiwałby po nim ojciec. Mimo wszystko Lincolnowi zawsze zależało na bezpieczeństwie swoich ludzi. Brał udział w obronach TonDC niejednokrotnie, jednocześnie jednak starał się unikać sytuacji, w których należałby do strony atakującej. Po honorowej śmierci jego ojca podczas jednej z walk, Lincoln postanowił przenieść się na stałe z wioski do jaskini, którą już od dłuższego czasu wypełniał różnymi artefaktami, które zdobywał podczas zwiedzania różnych miejsc na Ziemi oraz podczas zwiadów na terenach innych plemion. Był to też moment, w którym powrócił do szkicowania i malowania. Nie odłączył się od swoich ludzi, wciąż należy do wojowników i jest w pełnej gotowości, gdyby go potrzebowano... po prostu trochę się od nich - przynajmniej od większości z nich - zdystansował.
umiejętności
Walka wręcz i z użyciem broni białej - to podstawa jeśli chodzi o bycie wojownikiem. Poza typowym szkoleniem przechodził również niejedne treningi pod okiem swojego ojca, który od zawsze marzył, że jego syn pójdzie w jego ślady. Bardzo dobrze posługuje się przede wszystkim wszelkiego rodzaju nożami i mieczem. Łuki i oszczepy niestety nigdy nie leżały mu dobrze w dłoniach, jednak w razie potrzeby - pewnie i nimi udałoby mu się trafić jak nie w cel, to na tyle blisko celu, by go wystraszyć. Znajomością działania większości roślin i grzybów dzieliła się z nim matka jeszcze zanim zmarła. Wiele zapamiętał z tych lekcji, sporo doczytał z książek, a część również poznawał na własnych oczach. W podobny sposób nauczył się wytwarzać kilka przydatnych lekarstw, trucizn i odpowiednich do nich antidotów. Jego wiedza w tym zakresie nie jest tak rozległa, jak chociażby ich ludowego uzdrawiacza, ale wystarczająca, by mógł z niej w razie konieczności skorzystać. Jako wojownik, zna oczywiście język angielski i to na tyle dobrze, by potrafić w tym języku również czytać. Poza tym zna również parę zwrotów i zdań w językach klanów zamieszkujących najbliżej Ludzi Lasu, a nie posługujących się językiem Trigedasleng. Lincoln to również dosyć mocno artystyczna dusza. W swoim kajecie i na ścianach jaskini, w której mieszka szkicuje i maluje różne, w jakiś sposób ważne dla siebie miejsca, osoby i wydarzenia. Jest także bardzo dobrym obserwatorem oraz dzięki szkoleniom jego ojca potrafi pozostać w ukryciu niezauważony i nieusłyszany.
Earth
Temat: Re: Lincoln Nie 8 Mar 2015 - 11:41
akcept!
Witaj na forum!
Cieszymy się że z nami jesteś i mamy nadzieje, że z nami zostaniesz i będziesz się świetnie bawić! W razie jakichkolwiek pytań czy problemów napisz do Administracji na PW, na pewno ktoś Ci pomoże!l
Forum stworzone na podstawie serialu The 100. Styl, ogłoszenie, wszystkie kody oraz grafika znajdujące się na forum zostały stworzone przez administrację.