IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 David Cross

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
David Cross

Delinquents
David Cross



David Cross Empty
PisanieTemat: David Cross   David Cross EmptyNie 5 Kwi 2015 - 16:01


David Cross
Imię i nazwisko:
David Cross
Data urodzenia:
13 października
Miejsce urodzenia:
Arka
Wiek:
17 lat
Rodzina
Jacob Cross † - ojciec
Marianne Cross † - matka
Alaska Coleman - macocha
Savannah Coleman - przyszywana siostra
Popełnione przestępstwo:
pobicie
played by:
Jeremy Irvine

biografia
Rodzinna fotografia Crossów reprezentuje sobą widok dosyć osobliwy; wielokrotnie rozdzierana i łatana, z niektórymi twarzami wypalonymi jakby czubkiem papierosa, z innymi wyraźnie doklejonymi i odcinającymi się od reszty. Całość, oglądana z pewnego dystansu, składa się w kompozycję patchworkową, która nawet nie próbuje udawać już, że uwieczniona na niej familia ma cokolwiek wspólnego z normalnością. Chociaż z pozoru nie ma w niej nic niezwykłego - kobieta, mężczyzna, dwójka nastolatków - to cała rodzinna historia kryje się właśnie w tych nerwowych rozdarciach, w odstającej gdzieniegdzie taśmie klejącej i w ciemnobrązowych plamach, do złudzenia przypominających zakrzepniętą dawno krew. Zacznijmy jednak od początku, bo początek - jak to często bywa - był raczej zwyczajny.
David przyszedł na świat na Arce, stacji kosmicznej, od lat dryfującej w kosmicznej przestrzeni. Jego ojciec był strażnikiem - pozornie tylko, w rzeczywistości , bo ze swoimi kontaktami, niezłomnym charakterem i całkiem pokaźnym zbiorem osiągnięć, cieszył się rzadko spotykanym szacunkiem i poważaniem. Jedni go podziwiali, inni się go bali, mało kto przechodził obojętnie, a z jego zdaniem liczyli się nawet wyżej od niego postawieni. Matka... matka po prostu była. Drobna i eteryczna, pracowała jako sanitariuszka na stacji medycznej, a jej życie w dużej mierze sprowadzało się do przyklejania plastrów na skaleczenia, przepisywania leków na kaszel, ścierania kurzu z mebli w kwaterze i gotowania obiadów dla wracającego z pracy męża. Żyła po cichu i po cichu też umarła, zarażając się grypą od jednego z pacjentów i dorabiając się powikłań, których nie dało się wyleczyć lekarstwami z przypadającego na nią przydziału. Kiedy David cofa się myślami do tego wydarzenia, pamięta niewiele; nie jest w stanie powiedzieć nawet, czy miał lat dwanaście czy czternaście. Właściwie jedynym, co utkwiło mu w pamięci, byli ludzie, którzy przyszli pewnego dnia, żeby zabrać rzeczy po mamie: na Arce nic się nie marnowało, a więc i jej ubrania musiały wrócić do wspólnego obiegu.
Choć zabrzmi to okrutnie, połowiczne osierocenie nie wstrząsnęło jego życiem w stopniu, jakiego można by się było spodziewać. Matczyna pępowina już dawno była wtedy odcięta, a on sam trzymał się blisko ojca. Z własnej woli, czy z przymusu - trudno jednoznacznie ocenić. Od dziecka szkolony pod jego dyktando, wychowywany na przyszłego strażnika i trzymany krótko, uważał okazywanie emocji za niedopuszczalną oznakę słabości. Wpatrzony w rodziciela jak w święty obraz, gotowy był na wszelkie wyrzeczenia, żeby tylko go zadowolić, nawet jeżeli wydawało się to niemożliwe. Kochał go i nienawidził jednocześnie, bał się jak ognia i idealizował jak półboga, za wszelką cenę dążąc do tego, by w przyszłości być dokładnie taki, jak on: budzący respekt, wywołujący w ludziach cichą obawę, sprawiający, że przestawało się choćby rozważać sprzeciw. Trenował więc bez słowa skargi i spełniał ojcowskie zachcianki, przekonany, że nic nie może stanąć mu na przeszkodzie do osiągnięcia celu... Do czasu.
Jacob Cross nie opłakiwał bowiem małżonki specjalnie długo. Dryfująca w przestrzeni Ziemia nie zdążyła pokonać nawet połowy swojej drogi wokół Słońca, kiedy oznajmił synowi, że przeprowadzają się do większej kwatery. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że oprócz nowego łóżka, David dostał w pakiecie macochę i nastoletnią siostrę. Była ich więc czwórka; model rodziny na Arce niespotykany i jakby niewłaściwy, więc równanie w żaden sposób mu się nie zgadzało, zwłaszcza, jeśli chodziło o nowy podział ojcowskiej uwagi. Tak, był zazdrosny; zazdrosny, sfrustrowany i oszukany, bo przecież to nie tak miało wyglądać. Egoistyczna część jego charakteru wariowała, z nową rodziną za nic nie potrafił się porozumieć, a wzmożone (i bezskuteczne) wysiłki o bycie ponownie zauważonym, nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Zaczął się więc buntować; głupio i dziecinnie, nie raz i nie dwa wdając się w bezmyślne bójki ze starszymi od siebie dzieciakami, i zapewne zostałby aresztowany już jako pryszczaty piętnastolatek, gdyby nie poważanie i wpływy, jakimi cieszył się jego ojciec. Który w następstwie sprał go na kwaśnie jabłko; pamięta to do dzisiaj, bo chociaż już wcześniej zdarzało mu się leczyć fioletowe siniaki, to tym razem leczył również złamane żebra, jako pamiątkę zachowując kilka jasnych blizn na plecach. Lekcja została jednak przyjęta i od tamtej pory David wrócił do odgrywania roli posłusznego syna, choć decyzji ojca nie zaakceptował nigdy. Zabawne - prawie się ucieszył, kiedy owa decyzja finalnie wpędziła go do grobu.
Miał około szesnastu lat, gdy wyciągnęli go z treningu. Zapamiętał ich twarze; pobladłe, zdenerwowane, zupełnie jakby przekazanie dzieciakowi, że jego przyszywana siostrzyczka zasztyletowała jego ojca, było najtrudniejszą rzeczą, z jaką przyszło im się zmierzyć. W pierwszej chwili im nie uwierzył. W jego oczach Jacob był niezniszczalny, niepokonany; fakt, że pożegnał się z życiem dzięki chuderlawej Savannah, nie mieścił się w jego nastoletniej głowie. Zaprzeczenie minęło jednak szybko - wystarczyło jedno spojrzenie na kwaterę, na twarz macochy, na ludzi, którzy znowu przyszli posprzątać rzeczy po zmarłym. Prawie ich pobił; nie chciał, żeby czegokolwiek dotykali, to wszystko należało przecież do niego. Dwoje go przytrzymywało, dwoje dorosłych przeciwko jednemu podrostkowi. Patrzyli po sobie niepewnie, kiedy krzyczał, że zabije tę podstępną morderczynię, że zabije je obie; chyba dzięki temu udało mu się przemycić jedną jedyną pamiątkę: stary medalion, pozornie zwyczajny kawałek metalu na łańcuszku, który Jacob traktował jak osobisty amulet, i który tym samym stał się od tego pory dla jego syna.
Nie chciał dłużej mieszkać z macochą, ale nie było mowy o przydzieleniu mu osobnej kwatery. Wracał więc do mieszkania jedynie na niektóre noce, w rzeczywistości niemal całkowicie przechodząc pod opiekę strażników, którzy z jego ojcem trzymali się najbliżej. Dlaczego przymykali oko na kręcącego się im pod nogami chłopaka - trudno powiedzieć. Być może do samego końca pozostali lojalni Jacobowi, a może jego fantomowa obecność wciąż wisiała nad nimi jak fatum. Bo na pewno wisiała nad Davidem; plotki o rzekomej próbie gwałtu, jakiej dopuścił się jego ojciec, rozniosły się po Arce zanim jeszcze wywietrzał smród środków dezynfekujących, którymi Alaska umyła mężowską krew z metalowej posadzki w kwaterze. Nie wierzył w ani jedną z nich, desperacko trzymając się wyidealizowanej wizji rodziciela, którą przez lata starannie dopracowywał we własnej głowie i starając się ignorować fakt, że nagle stał się ofiarą słownych ataków i poszturchiwań. Dobrego imienia ojca gotów był bronić własną piersią, a przynajmniej do chwili, kiedy przypadkowo podsłuchana rozmowa strażników, nie otworzyła mu oczu. Wymiana zdań nie była długa, ale przesłanie było jasne: Jacob Cross nie tylko zrobił to, co po cichu (bo kto odważyłby się powiedzieć to na głos?) mu zarzucano, ale najwyraźniej incydent, który doprowadził do jego śmierci, nie był wcale jego pierwszym.
O dziwo, w sekundzie, w której światopogląd Davida rozprysnął się w drzazgi, jego myśli, zamiast roztrzaskać się razem z nim, wróciły do Savannah. Dlaczego - nie wiadomo; chyba mając do wyboru złapanie się któregokolwiek z zalewających go nagle, destrukcyjnych uczuć, postanowił złapać się wyrzutów sumienia. Chciał się do niej dostać, wytłumaczyć, przeprosić. Ale więzienie było zamknięte, a jedyny sposób, żeby się tam dostać, wiązał się z narażeniem się na wyrok. Czekał więc na okazję i okazja pojawiła się dosyć szybko, przy kolejnej zasłyszanej przez przypadek nowinie. Arka wysyłała młodocianych więźniów na Ziemię, jego przyszywaną siostrę - wśród nich, a on również mógł znaleźć się na pokładzie. Musiał tylko dać się aresztować, a to nigdy nie było przecież problemem; wystarczyło raz w życiu nie zachować zimnej krwi w obliczu nadal nękających go, słownych ataków, i odpowiedzieć na nie pięściami. Tak też zrobił - kiedy nazwisko jego ojca padło z ust jednego z jego rówieśników po raz kolejny, nie odwrócił się i nie odszedł. Zaskoczyło go, jak wielką ulgą było pozwolić się w końcu sprowokować; zaskoczyło go to do tego stopnia, że nawet się nie zorientował, kiedy jego ofiara straciła przytomność. Liczyła się tylko satysfakcja z każdego kolejnego uderzenia zaciśniętej pięści o twarz chłopaka, której rysy w dziwny sposób przypominały mu rysy ojca.

umiejętności
Większość umiejętności, jakie przez siedemnaście lat życia zdążył nabyć David, opiera się o siłę fizyczną. Od najmłodszych lat szkolony na strażnika, najpierw przez ojca, później - przez jego współpracowników, spędził mnóstwo czasu pracując nad kondycją. Potrafi walczyć, głównie przy użyciu własnych pięści, chociaż z bronią palną (w przypadku celów krótkodystansowych) też dałby sobie radę. Jak każdy przyszły członek straży, przeszedł szkolenie z pierwszej pomocy przedmedycznej, ale jego umiejętności w tym względzie kończą się na dosyć amatorskim wykonaniu sztucznego oddychania i masażu serca.
Powrót do góry Go down
Earth

Earth



David Cross Empty
PisanieTemat: Re: David Cross   David Cross EmptyNie 5 Kwi 2015 - 21:43

akcept!
Witaj na forum!
Cieszymy się że z nami jesteś i mamy nadzieje, że z nami zostaniesz i będziesz się świetnie bawić! W razie jakichkolwiek pytań czy problemów napisz do Administracji na PW, na pewno ktoś Ci pomoże!l
Powrót do góry Go down
https://the100.forumpl.net
 

David Cross

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» David Cross
» Savannah & David / Arka / jakieś półtora roku wstecz

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
What's wrong with a little chaos? :: Po godzinach :: Archiwum-

Forum stworzone na podstawie serialu The 100. Styl, ogłoszenie, wszystkie kody oraz grafika znajdujące się na forum zostały stworzone przez administrację.