// dzień po spotkaniu z Bellamy’m
Phoenix nie mogła spać i nie miała pojęcia, dlaczego. Wyszła z namiotu, w którym spały dziewczyny nie chcąc im przeszkadzać. Przy okazji mogła pooddychać świeżym powietrzem i popatrzeć na niebo, które ją zachwycało od dnia, kiedy wylądowali. Po jakimś czasie krążenia wokół postanowiła skierować swoje kroki w stronę foteli. Nic nie zapowiadało, że szybko zaśnie, więc mogła wykorzystać moment i usiąść. Jak tylko zaczęła się zbliżać zauważyła, że nie jest jedyną, która nie śpi, jednak dopiero, gdy była naprawdę blisko mogła rozpoznać twarz. Nie była to jedna z jej ulubionych jednak widziała, że kręcił się obok Bellamy’ego. Skoro on go tolerował to widać było w nim coś, czego Pho nie zauważała na chwilę obecną.
Usiadła w wolnym fotelu, który nie był aż tak blisko gdzie siedział Murphy. Nie miała zamiaru mu przeszkadzać w wcinaniu orzechów, których sama miała jeszcze kilka z czasu, gdy się wspinała na drzewa po nie. Spojrzała na niego przelotnie, po czym przymknęła oczy próbując się zrelaksować. Była spięta i prawdopodobnie to utrudniało jej spanie. Nie mogła uciszyć wszystkich myśli krążących jej po głowie i to ją irytowało. Chciała być użyteczna a jak na razie to nie szło w zbyt dobrym kierunku. Nie była typem osoby, która dobrze znosiła nic nie robienie i błąkanie się bez celu w życiu.