IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Plaża

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Bellamy Blake

Jelonek Setkowicz
Bellamy Blake



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptyWto 9 Cze 2015 - 23:28

/po tam tym wszystkim

Teoretycznie takie łażenie samemu po lesie, zwłaszcza teraz, jak już wiedzieli, że nie są sami na Ziemi, nie było zbyt mądre. Teoretycznie. Tak bardziej praktycznie, to Bellamy miał już trochę dosyć Setki, która to już właściwie setką nie była, ale mniejsza o to. Oczywiście, to nie było tak, że teraz miał zamiar ich zostawić na pastwę losu i przyglądać się jak tak giną z głodu, czy czegoś podobnego. Po prostu potrzebował takiej chwili wytchnienia, gdzie to nikt nie będzie mu gadał nad uchem, marudził, albo próbował się kłócić z jakiegoś błahego powodu. Bellamy był tylko człowiekiem, a i tak wszyscy mieli jeszcze na tyle szczęścia, że wciąż pozostawał w miarę miły. W końcu mógł zacząć rozstawiać ich po kątach i nic by do gadania nie mieli. Niestety zamiast doceniać jego dobroć, woleli marudzić, toteż nie ma co się dziwić, że miał ich dosyć. Pod pretekstem szukania jakiegoś pożywienia, którego to wciąż im brakowało, wybrał się na wycieczkę po lesie. W ciągu tych ostatnich dni trochę lepiej rozejrzeli się po okolicy i niej więcej wiedzieli co i gdzie się znajduje. Może i jakiś super dalekich wypadów nie robili, ale chociaż wiedzieli gdzie mogą znaleźć źródło wody, a gdzie rosną drzewa z orzechami. Z pragnienia chociaż nie padną, bo akurat strumyków to nie brakowało.
Przedzierając się przez las, Bellamy na swoje szczęście nie spotkał na drodze żadnej przeszkody. Nie spotkał również żadnego zwierzęcia, ale to mu jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Gdyby coś znalazł to by musiał wrócić do obozu, a akurat to nie było mu zbytnio na rękę. Dlatego też, kiedy po dłuższej chwili znalazł się przy plaży, z dala od tego całego chaosu panującego pod Exodusem, poczuł ulgę. Chociaż naprawdę mu schlebiało, że niektórzy tak automatycznie uznali go za przywódcę, to równocześnie irytowali go ci, którzy chcieli każde jego słowo, bez względu na to czy mądre, czy głupie, kwestionować. Tutaj nie było tych wszystkich marud i człowiek mógł chociaż trochę wypocząć i przestać się przejmować problemami dnia codziennego. Jednak szybko się okazało, że Bellamy na plaży sam nie był. Właściwie wychodziło na to, że był tym, który to zakłócał spokój przebywającej tutaj Phoenix, ale hej, jego towarzystwo było o wiele lepszym towarzystwem, niż większości przebywających na Ziemi osób, więc dziewczyna raczej nie powinna narzekać.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mówienie do siebie może być oznaką początków problemów ze zdrowiem psychicznym? - zapytał, bo tak się składało, że usłyszał wypowiedziane przez nią słowa. Oczywiście powiedział to w formie żartu, gdyż nie uważał, żeby było coś nie tak z psychiką Pho. Miał taką małą nadzieję, że dziewczyna zrozumie żarcik i nie skończy się to tym, że zostanie okrzyczany przez kolejną nastolatkę. W ciągu tych ostatnich paru dni musiał już wystarczająco dużo razy użerać się z pyskatymi małoletnimi niewiastami i jak jeszcze raz będzie musiał to zrobić... to prawdopodobnie przestanie proponować ludziom rzeczy, a zacznie wydawać rozkazy. Wolność się skończy i będą dopiero mieli!
Powrót do góry Go down
http://its-maravilloso.tumblr.com/
Phoenix Bicchieri

Delinquents
Phoenix Bicchieri



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptyNie 14 Cze 2015 - 19:16

Brunetka starała się otworzyć w swoim umyśle piosenkę, którą zawsze nuciła z Conley’em, kiedy się widzieli i mieli „fun time”. Dawno tego nie robili, jeszcze ani razu na ziemi, co wydawało się być wielkim nieporozumieniem, które trzeba naprawić. To był kolejny punkt na jej liście. Była tak skoncentrowana na zadaniu jak i bieganiu, że dopiero usłyszenie czyjegoś głosu zatrzymało jej wprawione w samoczynny bieg nogi.
- Hahahahahhahah, żeby to była tylko prawda. Może to wybawiłoby mnie od Ziemskich problemów. – odpowiedziała roześmiana od ucha do ucha. Przystanęła na chwilę by złapać oddech i podeszła do niego bliżej.
- Długo cię nie widziałam. Wszystko w porządku? – zapytała patrząc na niego sokolim wzrokiem. Takim, który szukał dziury w całym zwykle tę dziurę znajdując. Wystarczyło popatrzeć wystarczająco długo. Bellamy był jedną z nielicznych osób poza Conley’em i Laurel, którym ufała i których znała. Mimo przeszłości, która uderzała ją za każdym razem jak go widziała, wiedziała, że nie może tego trzymać przeciwko niemu, choć nie raz korciło ją by go zapytać…to nie był ten czas. Nie w tej chwili. Teraz była w sytuacji, która wymagała więcej uwagi, a był to jej trening.
- No i skoro tu już jesteś….możesz mi pomóc. – Powiedziała oddalając się na krok, przy którym odwróciła się do niego nieznacznie plecami, tylko po to by móc go zaatakować pięścią. Wiedziała że Bell znajdzie siłę jak i sposób żeby tego uniknąć (lub nie Very Happy). Był znacznie bardziej doświadczony od niej w tej dziedzinie. Ona się znała tylko na roślinach i podstawowej chemii, której nauczył ją ojciec.
- Pokaż, na co cię stać, panie strażniku. – zaśmiała się wytykając mu język, przy czym ostatnie dwa zaakcentowała bardzo poważnie, dodając do tego nieznaczny ukłon w jego stronę, jako formę żartu. Po wszystkim spojrzała na niego i wybuchła dodatkową salwą śmiechu, która ucichła nagle a Pho stała się bardziej poważna i skupiona. Teraz czekała na ruch Bellamy’ego. Jej jednoosobowy trening stał się właśnie highlightem jej dnia jak na razie.
Powrót do góry Go down
Bellamy Blake

Jelonek Setkowicz
Bellamy Blake



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptyNie 14 Cze 2015 - 23:05

Chyba można śmiało powiedzieć, że Phoenix była trochę za bardzo na tym swoim zadaniu skoncentrowana. Była sama, dosyć spory kawałek od obozu. Dzisiaj spotkał ją Bellamy, jutro to może być jakiś żądny krwi Ziemiani, który nie będzie miał tak przyjaznych zamiarów jak Blake. Powinna więc nie tylko ćwiczyć bieganie, czy też atakowanie czegoś, ale również i uwagę. Koniec końców dostrzeżenie potencjalnego zagrożenia i refleks mogłyby jej uratować skórkę, bo raczej tężyzną fizyczną za dużo by nie zdziałała.
- To na pewno. Byłabyś szczęśliwa rozmawiając z drzewami, a inni by się martwili o całą resztę - pokiwał głową. Zawsze to jakieś rozwiązanie sytuacji! Chociaż nie ma co ukrywać, że nie byłoby smutno, gdyby tak nagle Pho postradała rozum. Słysząc jej pytanie, uniósł lekko brwi.
- Nie dziwi mnie, że nie widziałaś. Ostatnio byłem naprawdę zajęty, głównie kłóceniem się z nastolatkami i byciem królem. Bardzo czasochłonne zajęcie - rozłożył bezradnie ręce. Zdecydowanie bardziej wolałby spędzać czas z ludźmi, których lubił, niż z tymi, co chcą mu tylko marudzić nad uchem. Niestety tak się najwyraźniej nie dało. - I zgaduję, że Ty również byłaś zajęta... bieganiem i tego typu zabawami - dodał. Nie tylko ona nie widziała ostatnio jego, on jej również, heh. Jednak jakby tak się zastanowić, to nie było ani trochę dziwne - może i była ich tylko setka, ale ciągle coś się działo, ludzie się rozłazili, więc koniec końców większość się po prostu mijała. Rzecz jasna Bellamy wcale w żaden sposób nie unikał Pho, chociaż starał się niektórych unikać, ale to głównie dlatego, że go irytowali. Dziewczyna jednak nie należała to tej grupy.
- Teoretycznie mogę, pytanie tylko, czy chcę - odpowiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Totalnie nie zareagował na jej 'atak', co zaowocowało tym, że oberwał z pięści. Nie, żeby jakoś specjalnie go to zabolało, bo w końcu Pho nie była żadną siłaczką, a on nie należał do jakiś chucherek, ale jednak poczuł jej cios. Skrzywił się więc lekko - Jak będę miał siniaki, to będzie to Twoja wina - powiedział z powagą. Pewnie ich nie będzie miał, ale jakby stało się inaczej, to pewnie by jej to wypominał, albo zażądał jakiegoś masażu, coby przestało boleć.
- Pokazałbym, ale byłem woźnym, a nie strażnikiem - wzruszył ramionami. Właściwie to Bellamy miał trochę opory przed takimi zabawami z Pho, bo po prostu nie chciał jej zrobić żadnej krzywdy. Gdyby ona mu nabiła kilka siniaków, to nic strasznego by się nie stało, ale jakby stało się na odwrót, to już nie byłoby tak fajnie.
Powrót do góry Go down
http://its-maravilloso.tumblr.com/
Phoenix Bicchieri

Delinquents
Phoenix Bicchieri



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptyCzw 2 Lip 2015 - 22:25

Zastanawiała się czasem czy ma zazdrościć Bellamy’emu czy wręcz przeciwnie. Był tu najstarszy z nich wszystkich i tak jakby wszystko stanęło na jego głowie. Prawdopodobnie nie było to jego pierwszą myślą po wylądowaniu, jednak ktoś musiał być liderem grupki prawie dorosłych ludzi. Fakt, że popełnili swoje ‘złe uczynki’ w różnych etapach życia to jednak nie zmieniało faktu, że teraz mieli (a przynajmniej większość) po 17 lat. Wiedziała za to jedno, Bell mógłby użyć jak największej liczby sojuszników do trzymania porządku. Pho nie była typem osoby, która aprobowała totalny chaos i samowolkę, skoro byli tu razem, powinni dbać o siebie. Może i nie było tu zasad ani warunków jak na Arce, to nie oznaczało, że wszystko powinno być dozwolone. Ziemia, jaką ją przedstawiali im na Arce nie była tą obecną, po której chodzili. Gdyby ktoś zapytał Phoenix, co szczerze sobie myśli teraz…powiedziałaby, że jest bardziej przerażona niż odważna. Mimo to robi dobrą minę do złej gry, bo inaczej się nie da.
- Próbowałam znaleźć jakieś użyteczne rośliny…na jakieś otarcia czy coś..- mruknęła w odpowiedzi. Nie chciała się oddalać zbyt daleko od obozu, szczególnie sama, ale ciężko było cokolwiek znaleźć użytecznego dla niej tak blisko obozu. Nie chciała siedzieć i nic nie robić, nie po to studiowała rośliny przez większość jej czasu żeby teraz być bezużyteczną.
Zupełnie nie przewidziała jednak, że Bellamy nie przewidzi jej ataku i jednak oberwie. Jak tylko się skrzywił i ona to zrobiła. Nie myślała, że oberwie, w końcu to nie o byle, kim mowa.
- Wszystko w porządku? Myślałam, że się obronisz w czas…- szepnęła cicho drapiąc się po głowie. Po chwili wyprostowała się i spojrzała na niego poważnie.
- Wiem, że nie jestem siłaczem i prawdopodobnie gdybyś chciał mógłbyś złamać mnie w pół …wiem też, że ty wiesz, kiedy jestem poważna i kiedy naprawdę czegoś chcę. – zaczęła swój mały monolog.
- więc powinieneś wiedzieć że gdyby mi nie zależało, to bym nie pytała. – dodała, po czym ponownie stanęła w bojowej pozycji.
- Nie bądź ślimakiem, wyjdź ze skorupki i pokaż rogi. – zakończyła poetycko posyłając mu jednocześnie cheeky uśmiech. Gdyby nie fakt, że mieli taką a nie inną przeszłość i znali się trochę to może nie czułaby się w jego towarzystwie tak swobodnie i mu tak nie ufała. Ale to był Bell. Poszłaby za nim wszędzie.
Powrót do góry Go down
Bellamy Blake

Jelonek Setkowicz
Bellamy Blake



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptyPią 3 Lip 2015 - 22:12

Gdyby go zapytała, to z pewnością odpowiedziałby, że nie ma tutaj czego zazdrościć. Jasne, fajnie jest sobie porządzić przez dzień, może dwa, ale obecnie znaleźli się w sytuacji, kiedy decyzja, którą podjąłby Bellamy mogłaby się skończyć źle dla całej grupy. To było brzemię, na które się nie pisał, bo w założeniu jedyną osobą, którą tak naprawdę chciał pilnować i bronić była Octavia. Teraz, zamiast jednej, młodszej siostry na głowie, miał (już nie całą) setkę nastolatków, z czego jedni byli bardziej skłonni do współpracy, natomiast inni woleli się buntować, tak dla zasady chyba. Lepiej by sobie radzili, jakby każdy odłożył na bok swoją dumę i przyłączył się do pracy grupowej, ale co począć. Najwyżej Bellamy wszystkich krnąbrnych nastolatków siłą nakłoni do współpracy i gotowe. Właściwie to było trochę smutne, że niektórzy wciąż próbowali 'kozaczyć', mimo iż doskonale zdawali sobie sprawę w jak trudnej sytuacji się znajdują. Jedyne co mogło ich utrzymać przy życiu to współpraca, bo jak wszyscy usiądą na tyłkach i będą czekać aż inni podstawią im jedzenie pod nos, to długo raczej na Ziemi nie pożyją.
Pokiwał głową słysząc jej słowa - Może i dobrze, że nic nie znalazłaś. Jak będą mieć otarcia i rany, to może niektórym dzięki temu coś się do głowy wbije - stwierdził. Nie, żeby był otwarcie za przemocą, ale każda rana, czy każde skaleczenie, jakiego tutaj doznają, może się okazać cenną lekcją. Łapy chociaż nie będą wszędzie pchać i może w końcu sobie uświadomią, że to nie zabawa i naprawdę należy na siebie uważać. Gorzej by było, jakby rana doprowadziła do jakiegoś zakażenia, a potem do śmierci, ale Bellamy pod tym względem był optymistą. Zresztą, co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda?
Teoretycznie mógł zareagować, ale dobrze wiedział, że Phoenix mu nic tak naprawdę nie zrobi. W końcu nie była profesjonalną maszynką do zabijania, tylko niedużą nastolatką. Właściwie to jej 'atak' ani trochę go nie zabolał, dlatego też, widząc jej zakłopotanie, lekko się roześmiał. - Jestem prawie pewien, że wszystko w porządku. Nawet moja męska duma nie ucierpiała - odpowiedział jej z uśmiechem na ustach. Och, przecież on sobie tak tylko żartował! Ostatnio wszyscy chodzili naburmuszeni, albo pyskowali, więc miło było spędzić chociaż chwilę z kimś, kto nie był nastawiony do niego negatywnie.
W czasie jej monologu uniósł głowę w górę, modląc się o spokój - Byłbym naprawdę zdziwiony, jakbyś się okazała siłaczem. Ale żeby nie było! - powiedział szybko, coby Pho się obrażona nie poczuła - Jesteś małą i zwinna, więc masz niewielką przewagę nad takimi jak ja. Proponowałbym więc się skupić nad nauką posługiwania się jakąś bronią, bo to bardziej Ci się przyda - stwierdził, teraz już całkiem poważnie. Wątpił, żeby Pho dała radę pokonać jakiegoś tubylca gołymi rękoma, zwłaszcza, kiedy sobie przypominał jak jedna z Ziemianek załatwiła Murphy'ego i dwie dziewczyny, które mu towarzyszyły. Jeżeli już więc Phoenix chciała trenować, to powinna nauczyć się posługiwania bronią... Szkoda jednak, że nie mieli nic oprócz metalu z Exodusa.
- No i nie chcę, żebyś przez mnie miała siniaki - dodał, tak delikatnie ją szturchając pięścią w ramię. Mogliby zawsze stworzyć jakiś worek treningowy, czy coś w tym stylu, ale jeżeli mieszkańcy Ziemi mieli noże i włócznie, to raczej pięście i kopy z półobrotu Setki na nic się zdadzą i prędzej wszyscy zostaną wybici, niż sami kogoś wybiją.
Powrót do góry Go down
http://its-maravilloso.tumblr.com/
Aidan Blaze

Dead
Aidan Blaze



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptySob 4 Lip 2015 - 12:02

Aidan lubił działać na własną rękę. Oczywiście, chciał jak najlepiej dla grupy, ale wolał chodzić sam na poszukiwanie pożywienia, czy też poznawanie okolicy. Nie musiał wtedy słuchać niczyjego marudzenia, nie musiał się zatrzymywać, żeby ktoś inny mógł odpocząć. W obozie pojawiał się zazwyczaj wtedy, kiedy coś znalazł, lub potrzebował chwili odpoczynku, a gdyby wędrował w towarzystwie zdecydowanie częściej musiałby wracać, czasami być może z pustymi rękoma. Chłopak nie był egoistą, ale od zawsze wolał robić wszystko sam. Tak było łatwiej i nie musiał się martwić, że komuś, podczas tego, co robił, stanie się jakaś krzywda. Właśnie tak było i tym razem. Wędrował po okolicy, która po części był już dla niego znajoma. Nie kojarzył wszystkich miejsc, ale te, które znajdowały się w odległości jakiś dwóch, trzech kilometrów od Exodusa, były przez niego dosyć dobrze przeszukane. Dzisiaj postanowił zawędrować trochę dalej. W obozie powoli kończył się zapas wody, więc Aidan postanowił, że wybierze się do rzeki, żeby go uzupełnić. Przy okazji chciał się rozejrzeć trochę dalej, może spróbować wspiąć się na jakieś drzewa, żeby sprawdzić, czy nie ma na nich jakiś owoców. Co prawda szansa na to o tej porze roku nie była zbyt wielka, ale spróbować nigdy nie zaszkodzi. Wędrował więc rozglądając się uważnie. Po drodze natknął się na parę znajomych osób, które zajmowały się poszukiwaniami korzonków i innych jadalnych roślin. Teoretycznie mógłby im pomóc, jednak na dzień dzisiejszy wyznaczył sobie inne zadanie. Idąc w stronę plaży, natknął się na wielkie drzewo - wysokie i naprawdę grube. Z ziemi wydawało się, że rosną na nim jakieś owoce, ale znajdowały się na gałęziach, do których Aidan nie mógł dosięgnąć, dopóki by się nie wspiął wyżej. Znajdował się jakieś 200, może 300 metrów od plaży, więc gdyby się okazało, że odnalazł źródło pożywienia, bo być może w okolicy znajdowało się więcej takich drzew. Miejsce to byłoby naprawdę bardzo wygodne dla całej setki, bo można by było uzupełniać za jednym zamachem nie tylko zapasy wody, ale i owoców. Dlatego też, z uśmiechem na ustach, Aidan pozostawił zabrane ze sobą manierki na wodę na ziemi, a sam zaczął się wspinać na drzewo. Nie było to zbyt łatwe zajęcie, pomimo tego, że gałęzie były naprawdę grube i wydawały się bardzo stabilne. Największym problemem było jednak dostanie się do tych gałęzi, które znajdowały się ponad półtora metra nad ziemią. Jednak Aidan by sobie nie poradził? Już raz udowodnił, że potrafi się wspinać jak małpa, więc i tym razem, po paru próbach, w końcu uchwycił palcami jedną z gałęzi, dzięki czemu mógł się na nią wciągnąć i rozpocząć swój 'marsz' w górę. Wspinaczka była naprawdę przyjemna i niezbyt trudna (chociaż wymagająca dużego wysiłku fizycznego), dlatego już po paru minutach Aidan znalazł się wśród gęstych liści. Powoli, żeby nie połamać gałęzi na której stał, chłopak zaczął się zbliżać do owocu, który widział z ziemi. Niestety z wielkim rozczarowaniem zobaczył, że jest to pusta skorupa, w której teoretycznie powinien być orzech. Teoretycznie, bo jak się okazało, coś, lub ktoś, rozłupał go od dołu, tak że na gałęzi wisiała tylko skorupka, która spadła, kilka chwil po tym, jak Aidan ją dotknął. Cóż, wyglądało na to, że wspinaczka nie przyniesie żadnych wymiernych korzyści. Chociaż naprawdę przyjemnie było stać wśród gałęzi i liści wielkiego drzewa i czuć delikatny wiatr we włosach i na twarzy. Takich luksusów na Arce nie mieli.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Mistrz Gry



Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 EmptySob 4 Lip 2015 - 12:20

Zwiadowcy z TonDC dostali jasne rozkazy: obserwować skaikru, nie pokazywać się im, donosić o wszystkim, co zrobią i o każdym miejscu do którego się udadzą. Dwyn był młodym zwiadowcom, niektórzy mogliby powiedzieć, że niezbyt doświadczonym. Był jednak dumny, że dostał swoją szansę i mógł się przyłożyć do ochrony swoich ludzi. Dostał rozkaz obserwowania skaikru i to właśnie już od paru dni robił. Nie zauważył niczego podejrzanego, ani żadnej broni w rękach ludzi z Nieba, ani też, żadnych oznak, które mogłyby wskazywać, że szykują się do ataku na TonDC. Właściwie to wydawało mu się, że większość z obserwowanych przez niego osób nie ma pojęcia, że nie są sami w lesie. Oczywiście swoje przypuszczenia zostawił jak na razie dla siebie, ponieważ jego praca jeszcze się nie skończyła. Miał przez 7 dni i 7 nocy obserwować skaikru, a dopiero potem zdać relację swojemu dowódcy. Dlatego też Dwyn siedział teraz na jednym z drzew, niedaleko plaży, ukryty wśród liści i gałęzi, obserwując osoby, które się tutaj pojawiały. Wcześniej przebywał bliżej obozu, jednak dostał wiadomość o śmierci jednej z Ziemianek, której ciało znaleziono właśnie tutaj. Postanowił więc sprawdzić, czy może pojawi się w tym miejscu ktoś podejrzany, kto mógłby być potencjalnym mordercą, który odebrał życie Afrah. Jak na razie nic szczególnego nie rzucało mu się w oczy. Raz na jakiś czas widział osoby, pojawiając się na plaży, jednak większość z nich nie robiła niczego podejrzanego. Teraz jednak uważnie przyglądał się dwójce, która mimo że z pozoru nie różniła się niczym od osób, które już widział, to jednak wzbudziła jego niepokój. Był tak skupiony w przyglądanie się i próbę podsłuchania o czym rozmawiają, że dopiero po paru sekundach zauważył, że na drzewo, na którym siedział, ktoś zaczyna się wspinać. Wystarczyło jedno spojrzenie i Dwyn już wiedział, że to jeden ze skaikru. Chłopak wspinał się bardzo sprawnie, co trochę zaskoczyło zwiadowcę. Oznaczało to jednak, że chłopak jest niebezpieczny, a sam Dwyn znalazł się w niebezpieczeństwie. Doskonale zdawał sobie sprawę, co się z nim stanie kiedy chłopak go zobaczy i powiadomi swoich pobratymców. Wyciągnął więc z zza pazuchy sztylet i przyczaił się wśród liści i czekał na odpowiedni moment. Nie podobało mu się to, co chciał zrobić, lecz to niczego nie zmieniało. Uważnie obserwował chłopaka, czekając na odpowiedni moment, żeby zaatakować. Ścisnął sztylet trochę mocniej, zbliżając się do zapatrzonego przed siebie chłopaka. Jedną ręką szybko zasłonił mu usta, a drugą wbił w miejsce, gdzie znajdowało się jego serce. Ofiara próbowała się przez chwilę szamotać, jednak nic to nie dało. Czerwona plama szybko zaczęła się rozprzestrzeniać w okół sztyletu, który wciąż tkwił w ciele chłopaka. Dwyn, kiedy był już pewien, że nie ma ratunku, wyciągnął swój sztylet, szybkim ruchem ręki chowając go za pazuchą. Wiedział, że teraz musi działać szybko. W momencie kiedy puścił ciało chłopaka, sam zaczął schodzić z drzewa. Nie pamiętał kiedy ostatnio tak szybko się poruszał. Chwilę po tym, kiedy jego ofiara spadła na ziemię z dosyć głośnym trzaskiem, Dwyn również stanął nogami na stałym gruncie i pędem zaczął oddalać się od miejsca swojej zbrodni. Nie chciał czekać, żeby sprawdzić, jak zareagują na hałas osoby znajdujące się na plaży, to było zbyt niebezpieczne. Zwiadowca czym prędzej udał się do swojej kryjówki, zostawiając martwe ciało na ziemi, wśród liści, połamanych gałęzi i paproci.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Plaża - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża   Plaża - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Plaża

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
What's wrong with a little chaos? :: Ziemia :: east-

Forum stworzone na podstawie serialu The 100. Styl, ogłoszenie, wszystkie kody oraz grafika znajdujące się na forum zostały stworzone przez administrację.