Ryan od zawsze miała jedno marzenie - zostać najmłodszym lekarzem w historii Arki. Bieganie wokół chorych, łatanie ich, widok krwi, wszystko to, nie stanowiło dla niej żadnego wyzwania.
Dostanie się na staż było jednak nie lada wyzwaniem. Dziewczyna pochodziła z nieciekawej rodziny. Jej matka była podejrzewana o handel nielegalnymi substancjami, a ojciec został skazany na śmierć za działania przeciwrządowe, gdy Parker miała sześć lat. Dlatego tak strasznie pilnowała się, gdy wreszcie jej marzenie zaczęło się spełniać, żeby nie popełnić żadnego błędu.
Ale wtedy jej matka zaczęła chorować. Z początku było to niegroźne, trochę kaszlu, z którym ciepły napój mógł sobie poradzić. Później przyszły problemy z oddychaniem, bóle stawów i mięśni. Leki nie działały, a przynajmniej nie tak szybko i mocno jak powinny, więc przestały jej przysługiwać. W końcu nie można ich rozdawać jak cukierki. Ryan to rozumiała, jednak patrzenie codziennie na jej matkę, sprawiały, że czuła się żałośnie. Nie mogła nic zrobić, żeby ją wyleczyć. Żeby przestała krzyczeć w nocy.
Dlatego właśnie wsunęła dodatkową dawkę morfiny do kieszeni. Dlatego podała ją mamie w nocy, gdy spała. Doskonale wiedziała, że daje jej za dużo, przecież taki był właśnie plan. Skoro nie potrafiła jej wyleczyć, to powinna przynajmniej być w stanie ją usunąć. I nie żałowała tego, ani przez chwilę.
I tak właśnie, w wieku szesnastu lat, obiecująca stażystka medycyny wylądowała w więzieniu, cierpliwie czekając na egzekucję.

Była stażystką w szpitalu na Arce. Oczywiście z wiadomych przyczyn nie ukończyła szkolenia, jednak podstawy ma opanowane.

Ryan potrafi zachować zimną krew w sytuacjach tego wymagających, jest również sprawnym kłamcą.