IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Polana na wschód od obozu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Tris Maddon

Delinquents
Tris Maddon



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPon 23 Mar 2015 - 18:05

Powoli wokół ogniska robił się tłum a Tris lubiła jak było więcej osób z którymi mogła porozmawiać. Nigdy nie chciała być odizolowana od społeczeństwa wiedziała, że nie powinno się unikać rozmów. Co chwile podchodziła jakaś osoba której dziewczyna nie znała ale miała nadzieję poznać. Ponowną jej uwagę przykuła nieznajoma która była coraz to bardziej denerwująca. Mogła zachować niektóre uwagi i słowa wyłącznie dla siebie. Może nie chciała i postanowiła się tym podzielić. Przez niedługi czas starała się nie myśleć o niej i ją ignorować. Mogła przyznać, że czasem była już tak obojętna, że miała ochotę jej powiedzieć jeszcze kilka słów i może po takim czymś uspokoiła się i zajęła się czymś innym a nie drażnieniem się z  panną Maddon. Co chwilę były rozmowy między innymi ktoś jeszcze inny niszczył bransoletkę by się jej pozbyć którą Tris także by chciała nie mieć jej już na swoim nadgarstku. Szczerze powiedziawszy nie miała jakoś głowy do poproszenia kogoś o przysługę o jej zdjęcie ponieważ jej uwagę odwróciło mamrotanie nieznajomej którą ponownie chciała zignorować. Niestety się nie dało. Złość która ogarniała Tris było widać na jej twarzy. Nie dało się tego nie zauważyć. Chłopak który pożyczył jej kurtkę żeby nie marzła nadał był koło niej ale dziewczynie było już coraz to cieplej i miała zamiar mu ją za chwilę oddać żeby on nie zmarzł a na dodatek na pewno słyszał te szczenięce kłótnie. Tris mogła się założyć, że nie tylko on to słyszała ale z drugiem strony nie miała czym się przejmować. Prawda? Nie minęło sporo czasu gdy po wypowiedzianych słowach do nieznajomej jej wzrok wyglądał jakby miała jej zaraz coś powiedzieć. Nie sądziła, że jakoś aż tak bardzo ją to mogłaby urazić może nie były to słowa miłe ale zasłużyła sobie na takie coś.
- Jeśli nie dosłyszałaś co mówiłam to już nie mój problem a powtarzać nie mam zamiaru odpowiedziała po czym uśmiechnęła się kącikiem ust. Tris nie lubiła się powtarzać jeśli nie usłyszała słów które wypowiedziała nie miała zamiaru się tym przejmować. Widać było, że czarnowłosa wyglądała jakby miała ją zaraz zaatakować lub może jeszcze nie ale mogło to być tylko kwestią czasu. Czasami Maddon potrafiła wyprowadzić kogoś z równowagi aż do tego stopnia, że ma przez to spore kłopoty. Było już taką osoba ale nic nie mogła z tym poradzić. Oczywiście ma też swoje dobre strony i potrafi być miłą osobą która wiele potrafi robić, pomóc komuś kto tego potrzebuje.
- Oj przepraszam jeśli Cię bardzo uraziłam? dopowiedziała nieznajomej po krótkiej chwili dość znieważającym głosem. Sama sobie Tris kopała grób można było to tak ująć ale nie zaczęła ale zawszę mogła to zakończyć.
Powrót do góry Go down
Laurel Mason

Delinquents
Laurel Mason



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPon 23 Mar 2015 - 20:07

To właśnie coraz gęstszy tłum ludzi był powodem, dla którego Laurel zmuszała się do zachowywania resztek samokontroli i trzymania nerwów na wodzy. Jakkolwiek wielkiej nie miałaby ochoty na starcie tego lekceważącego uśmieszku z twarzy dziewczyny, nie miała zamiaru robić z siebie widowiska i przyciągać uwagi całego obozu. To nie było w jej stylu; gdy ktoś nadeptywał jej na odcisk, rzadko kiedy rzucała się na niego z pięściami, tłukąc na oślep, bez względu na nierówne szanse. Wolała planować w milczeniu i samotności, na chłodno analizując fakty i czekając na odpowiedni moment, nawet pomimo tego, że cierpliwość nie należała do zbioru jej zalet.
I tym razem ograniczyła się więc do zaciskania pięści i rzucania lodowatych spojrzeń. Gdyby ktoś ją zapytał, zapewne nie potrafiłaby podać żadnego konkretnego powodu, dla którego już sama obecność nieznajomej budziła w niej negatywne uczucia, ale czasami powód nie był potrzebny; wystarczył zbieg okoliczności i kilka nieopatrznie wypowiedzianych słów.
- Twoje szczęście - mruknęła w odpowiedzi, wysuwając podbródek lekko do przodu, jakby dla podkreślenia własnych słów. Rzecz jasna usłyszała każdy fragment wcześniejszej wypowiedzi dziewczyny; próbowała ją po prostu sprowokować do powtórzenia pytania prosto w twarz. Nie doczekawszy się tego, uśmiechnęła się z zadowoleniem, uznając słowną potyczkę za wygraną - nawet jeśli jej przeciwniczka myślała właśnie dokładnie o tym samym.
Słysząc kolejne zdanie, wypływające z jej ust, prychnęła cicho, kręcąc nieznacznie głową; jak dorosły, zniecierpliwiony zachowaniem niedojrzałego dziecka. I nie przeszkadzało jej, że najprawdopodobniej to ona była najmłodsza z całego najbliższego towarzystwa. - Uwierz, gdyby udało ci się mnie urazić, zorientowałabyś się do tej pory. - Cofnęła się o krok. - Miłego wieczoru. I uważaj na siebie - nigdy nie wiadomo, co kryje się w lesie - dodała, wlewając w pierwszych sześć sylab tyle złośliwości i jadu, ile tylko była w stanie wycisnąć ze swojego drobnego ciała.
Odwróciła się ostentacyjnie, odnajdując wzrokiem chłopaka, który wcześniej proponował jej pomoc w zdjęciu bransoletki. Właściwie to nie wiedziała, dlaczego postanowiła go posłuchać; w dziewięciu przypadkach na dziesięć zrobiłaby dokładnie na odwrót, dla samego tylko działania na przekór wszystkim. Chęć pozbycia się ostatniego ogniwa, łączącego ją z jej dryfującym w przestrzeni więzieniem, musiała więc być naprawdę silna. A może po prostu uznała, że już i tak narobiła sobie wystarczająco wrogów, jak na jeden wieczór.
Podeszła do chłopaka, przysiadając na piętach zaraz obok niego i wyciągając rękę z metalową obręczą przed siebie. - Czyń honory - powiedziała pewnie, starając się nie zastanawiać nad moralnymi i zdroworozsądkowymi aspektami pozbycia się bransolety. Koniec końców, Arka zaopatrzyła w nie setkę z jakiegoś konkretnego powodu i być może powinni zastanowić się, z jakiego. Tamtego wieczoru nie miała jednak na to ochoty; liczyło się tylko to, że łańcuch, przez całe życie trzymający ją na uwięzi Kanclerza i jego Rady, mógł w końcu raz na zawsze zostać zerwany.


Ostatnio zmieniony przez Laurel Mason dnia Czw 26 Mar 2015 - 17:58, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Claire Meminger

Jelonek Setkowicz
Claire Meminger



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPon 23 Mar 2015 - 20:59

Claire z lekką irytacją przyglądała się ściąganiu bransolet. Czy ci idioci naprawdę nie chcą dostać ratunku, jedzenia, wiadomości z Arki, czegokolwiek?  Już nie wspominając o tym, że przez takie zachowanie ich rodziny i przyjaciele nigdy nie trafią na Ziemię. Ale właściwie to byli więźniowie, nawet niewiadomo czy mieli rodziny. Claire miała, ale nie wiedziała, czy wolałaby nie mieć.
Kątem oka Meminger spoglądała na chłopaka siedzącego obok niej, który najwyraźniej był lekko rozbawiony całą tą sytuacją. Nagle coś sobie przypomniała.
- Masz na imię Aidan, prawda? - zapytała, a on kiwnął głową.
- Jestem Claire. - powiedziała cicho, niepewnie, jakby bojąc się, że Aidan zniechęci się do niej przez poznanie jej imienia.
To było szalenie głupie, ale dziewczyna nie do końca wiedziała jak reagują ludzie w tym wieku na różne zachowania, zapewne coś się zmieniło odkąd miała trzynaście lat, a szczytem rozmowy z drugą osobą było zapytanie o godzinę.
Nie tyczyło się to oczywiście Marcusa, ale on to inna historia. Z nim mogła rozmawiać godzinami, ale i tak zazwyczaj to on mówił, a ona słuchała, więc nie miała pojęcia jak teraz potrafiła rozmawiać z Aidanem, nie mieściło jej się to w głowie.
Myślała o tym długo, aż w końcu poczuła zmęczenie całym tym dniem. Poznała dwie osoby jednego dnia, to chyba jej nowy rekord.
Claire powoli oparła się o drzewo i zapadła w sen. Tej nocy spała bardzo spokojnie i nic nie potrafiło tego zakłócić.


Ostatnio zmieniony przez Claire Meminger dnia Sob 4 Kwi 2015 - 14:21, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Pénélope de Guise

Jelonek Setkowicz
Pénélope de Guise



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPon 23 Mar 2015 - 21:30

Pénélope jedynie obserwowała otoczenie, jako że w większości czynności wyręczał ją Bellamy. Z jednej strony było to dobre, bo nie musiała nic kompletnie robić, jednak z drugiej zaczynało się jej nudzić. Następstwem tego było to, że namiętnie szukała jakiegoś zajęcia, błądząc oczyma po okolicy, jednak nic nie znalazła, co raczej było normalne. Jak tak dalej pójdzie to jeszcze umrą tu z nudów! Nie odzywała się jednak, dając chłopakom chwilę prywatności, jako że uważała, iż mogą zostać całkiem dobrymi przyjaciółmi. Chociaż z jej obserwacji nie wynikało nic, co aktualnie stawiałoby ich w takiej że pozycji. A wręcz przeciwnie, była niezręczna cisza, która aż ją onieśmielała, więc usiadła niedaleko nich obserwując gwiazdy.
Powrót do góry Go down
Bellamy Blake

Jelonek Setkowicz
Bellamy Blake



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPon 23 Mar 2015 - 21:51

Bellamy bardzo chciał uwolnić Conley'a z arkowych kajdan. To było jego marzenie. Jedno z wielu, ale na chwilę obecną, najbardziej prawdopodobne do spełnienia. Niestety, mimo że wszystko było już na dobrej drodze, jego działania zostały przerwane. Dobrze wiedział, już od samego początku, kiedy to całe ściąganie bransolet się zaczęło, że w pewnym momencie pojawi się Clarke i zabawa się skończy. Nie żeby uznawał dziewczynę za rozwalacza imprez, ale w tym konkretnym przypadku dobrze wiedział, że tak będzie. Dlatego słysząc jej głos, najpierw uniósł głowę ku niebu, modląc się w ten sposób o cierpliwość, oraz, tak zupełnie przy okazji, wywracając oczami, i dopiero wtedy skierował swój wzrok na dziewczynę.
- To naprawdę miłe z Twojej strony, że tak bardzo interesuje Cię moje zdrowie psychiczne - odpowiedział - Jednak jestem całkowicie pewien, że nie oszalałem. To się nazywa cieszenie się wolnością, a nie szaleństwo - dodał, wskazując wolną grupę, która już pozbyła się bransoletek. Jak na oko Bellamy'ego wyglądali na całkiem szczęśliwych, więc kim on był, albo kim była Clarke, żeby im odmawiać tej radości i szczęścia? - Powinnaś sama tego spróbować - uśmiechnął się. Biedna Clarke cały czas taka spięta chodziła, więc zdecydowanie przydałaby się jej chwila luzu i dobrej zabawy bez żadnego stresowania się. Bellamy zrobił krok w stronę Clarke - Z przyjemnością Ci w tym pomogę, księżniczką - powiedział, uśmiechając się. Oczywiście chodziło mu o pomoc przy ściągnięciu bransolety. W końcu skoro ludzie z Arki je założyli Setce, to pewnie wysyłały jakieś sygnały czy coś w tym stylu, a jak bransoleta Clarke przestanie nadawać, to pomyślą, że umarła czy coś i prawdopodobieństwo, że postanowią również przylecieć na Ziemię będzie mniejsze. Tak właśnie sobie wykombinował, chociaż wątpił, żeby Clarke na takie coś poszła. Niestety nie posiadał nic oprócz swojej (w tym wypadku pewnie wątpliwej) siły perswazji, więc nawet nie miał jej jak przekonać, a przecież straszyć jej nie będzie! Mama go nauczyła, że do kobiet się podchodzi z szacunkiem, a nie z pistoletem, huh.
Powrót do góry Go down
http://its-maravilloso.tumblr.com/
Alyssa Fox

Delinquents
Alyssa Fox



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPon 23 Mar 2015 - 22:16

Ziemia nie była spełnieniem marzeń Alyssy, a ta zdążyła mieć w swoim krótkim życiu wiele jej wyobrażeń. Nie chodziło może o to że dziewczyna czuła się rozczarowana, ponieważ to co udało jej się zobaczyć tutaj było niesamowite. Wszystkie te widoki i zapachy były niewyobrażalne, ale taka wielka marzycielka jak Ally miała własne wyobrażenie wielu rzeczy i musiała teraz przystosować się do rzeczywistości. Tak więc większość jej czasu zajęło penetrowanie najbliższej okolicy. Ciekawość ciągnęła ją w głąb lasu, jednak wychowana w zamkniętej przestrzeni jaką była arka dziewczyna, nawet aż tak żądna świata Ally, nie czuła się na siłach na zwiedzanie Ziemi na większą skalę. Prawdopodobnie szybko zmieni decyzję, jednak tego wieczoru wolała zostać w towarzystwie pozostałych.
Gdy dowiedziała się od stosunkowo młodego jak na skazańca chłopca o ognisku, postanowiła i tam zawitać. Oczywiście zanim tam dotarła jeszcze kilka razy zboczyła z kursu. Gdy dotarła na miejsce, ognisko już trwało. Jednak to nie ogień a ściągnięte bransolety przykuły jej uwagę. Najwyraźniej większość postanowiła pozbyć się ostatniej rzeczy łączącej ich z Arką.
Ally spojrzała na własny nadgarstek. Nigdy nie miała na ręce bransolet, no chyba że takich zrobionych samodzielnie ze sznurka lub kawałka materiału, jednak tą którą miała na sobie raczej nie została dana w prezencie. Arka musiała mieć z tego jakieś korzyści. Ale dlaczego ich tu wysłali? I po co męczyli się z tymi bransoletami? Na te pytania Ally nie znała odpowiedzi, jednak czuła że istnieje jakiś powód. Albo po prostu była na tyle naiwna, żeby wierzyć że Arka nie wysłała ich tu na pewną śmierć.
To nie tak że panna Fox tęskniła za Arką. Za jej zasadami, karami, władzą. Tak naprawdę nie miała za czym tęsknić. Ojca nigdy nie miała, matka zmarła, a statek jakoś nigdy nie był jakimś ciepłym miejscem. Ale jednak byli tam dorośli i dzieci i to o nich pomyślała Alyssa. Bo przecież takie empatyczne stworzonko zwane Ally nie potrafi się nie zamartwiać.
Dylemat bransolety był o tyle skuteczny że uciszył na chwilę dziewczynę. Ally siadła w pobliżu ogniska obserwując ludzi dookoła i pogrążając się w własnych myślach.
Powrót do góry Go down
John Murphy

Delinquents
John Murphy



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyWto 24 Mar 2015 - 22:28

Murphy przyglądał się zimnym spojrzeniom dziewczyn i tylko siedział cicho czekając aż rozmowa przemieni się w walkę. Niestety, tego wieczoru nie był mu widać dane zobaczyć, lub co lepsza, wziąć udział w bójce. Kiedy dziewczyna przykucnęła przy nim chwycił jej nadgarstek i położył na swoim kolanie. Chwycił pewnie kawałek metalu i włożył pod bransoletę. Starał się być delikatny, żeby dziewczyna nie została niepotrzebnie skaleczona. Czym sobie zasłużyłaś na tę błyskotkę? - zapytał mając nadzieje, że jest tu chociaż jeden przestępca wsadzony za co innego niż kradzież czy też jak to lubili mawiać, niewinność. W momencie gdy pytanie opaska dała za wygraną i z lekkim trzaskiem spadła z ręki dziewczyny. John pozwolił aby potoczyła się po ziemi i nie zadał sobie trudu żeby ją podnieść i wrzucić na stos. Patrzył tylko w niebieskie oczy dziewczyny szukając w nich odpowiedzi.
Powrót do góry Go down
Tris Maddon

Delinquents
Tris Maddon



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyWto 24 Mar 2015 - 23:21

Może to całe zamieszanie z nieznajomą dziewczyną było niepotrzebne. Można było to jakoś inaczej rozegrać a nie kłócić się o jakąś błahostkę ale Tris nie pomyślała o tym. Miała spędzić spokojny wieczór ale wyszła jak zawsze inaczej. Mogła się domyśleć, że pójdzie coś źle. Niekiedy po wypowiedzianych słowach przez dziewczynę robiła się wielka awantura którą nie dało się załagodzić. Oczywiście nie zawsze tak się działo i można było się w jakiś tam sposób dogadać. Po odpowiedzi nieznajomej spojrzała na nią i nie powiedziała nawet najkrótszego słowa. Przemilczała to żeby nie dolewać oliwy do ognia. Mogła się tak po prostu z tego zamieszania wycofać ale jakoś nie mogła. Tris miała ochotę na powiedzenie nieznajomej kila słów by zamilkła lecz nie miała nastroju się z nią ponownie sprzeczać. Mogło to być dziecinne z jej strony ale mówi się trudno czasem tak bywało i na pewno jeszcze nie jeden raz tak będzie.
- Wiesz co kochana guzik mnie obchodzi czy Cię uraziłam czy jednak nie odpowiedziała dość spokojnie aż było to dziwne, że nie podniosła głosu. Niech nieznajoma sobie myśli, że wygrała i także ma tą satysfakcję o odpuszczeniu przez Tris dalszej konwersacji. Było to zbędne miała wiele innych zmartwień i nie tylko ona na Ziemi. Musiała jakoś się w nowym miejscu odnaleźć. Nie było jej łatwo z daleka od miejsc które znała.
- Tobie także życzę miłego wieczoru i będę pamiętała ale Ty także zapamiętaj, że wiele rzeczy może się stać i mniej oczy dookoła głowy odpowiedziała i posłała dziewczynie pożegnalny uśmiech. Może powinna teraz być milsza ale wie, że na obecną chwilę nie zostaną przyjaciółkami. Jedną osobą a raczej kłótnię miała z głowy więc zajęła się wpatrywaniem w palące się ognisko i lecące iskierki tuż koło niej. Było cieplej więc postanowiła oddać chłopakowi kurtkę którą jej pożyczył i podziękowała mu posyłając niewinny uśmiech.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Mistrz Gry



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySro 25 Mar 2015 - 0:13

Pomimo olbrzymiej ilości promieniowania Ziemia wciąż pozostawała Ziemią. Może i występowały na niej zmutowane zwierzęta, które niejednego były w stanie wystraszyć, może i latały dookoła świecące motyle, ale duża większość występujących tutaj zjawisk nie różniła się zbytnio od tych, które były znane ludziom zamieszkujących Ziemię przed wojną jądrową. Żadna z obecnych w tym miejscu osób nie miała do czynienia z czymś tak błahym, jak czucie na swej twarzy promieni słonecznych, czy wiatru, ale na pewno większość wyobrażała sobie jak to jest. Teraz mieli okazję na własnej skórze odczuć to wszystko, co było codziennością dla ich przodków. Dzisiaj poznali jak to jest oddychać świeżym powietrzem, czuć wiatr muskający twarz, a nawet mogli cieszyć oczy mieszaniną barw otaczającego ich świata. Być może natura chciała im pokazać jak najwięcej w ciągu tego jednego dnia. Podczas gdy całe zebrane towarzystwo w najlepsze rozmawiało / kłóciło się / robiło różne dziwne rzeczy, które mają tutaj miejsce, niepostrzeżenie na niebie zaczęły pojawiać się ciemniejsze chmury. Nie zbierało się na burzę, więc można rzec, że Setka była bezpieczna, jednak po kilku minutach wielkie, zimne krople zaczęły spadać na ziemię, mocząc wszystkich dookoła.
Powrót do góry Go down
Clarke Griffin

Delinquents
Clarke Griffin



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySro 25 Mar 2015 - 15:19

Zacisnęła usta w wąską kreskę. Zdrowie psychiczne Bellamy'ego było w tym momencie prawdopodobnie ostatnią rzeczą, która ją interesowała. Bardziej martwiły ją walające się po całej polanie, rozwalone łomem bransolety i fakt, że dużo więcej osób chciało się ich pozbyć. Nadal wątpiła, żeby ktokolwiek wiedział, do czego konkretnie one służyły. Wiadomym było tylko, że były one swego rodzaju formą łączności między nimi a Arką - jedyną, jaka im pozostała. Zdejmowanie ich z nadgarstków było wyjątkowo lekkomyślne i samolubne, przynajmniej zdaniem Clarke. Rozumiała niechęć względem Rady i Kanclerza. Sama miała im naprawdę wiele do zarzucenia, ale... Nie tylko oni zostali w kosmosie, prawda? Byli tam też pogrążeni w błogiej nieświadomości ludzie, którzy niczym im nie zawinili, o dzieciach słowem nie wspominając. Wbiła w Bellamy'ego nieco zawiedzione spojrzenie i pokręciła nieznacznie głową. Nie. Nie mogła tego zrobić... Chociaż? Po raz pierwszy mogła postąpić kompletnie bezsensownie i dziecinnie, a żadne konsekwencje nie miały na nią za to spać. Bez obaw mogła pobawić się w egoistkę i zrobić Arce na złość. Jasne, że będzie tego później żałować. Pewnie wyrzuty sumienia będą ją dręczyć przez długi czas, ale zdawała się ten fakt zignorować, przynajmniej na ten moment. Niepewnie wyciągnęła rękę z metalową obręczą tkwiącą na nadgarstku w stronę Bellamy'ego. Takie bawienie się łomem nieszczególnie jej się uśmiechało, bo jednak mógł jej trochę tą rączkę uszkodzić przy okazji, ale raz się żyje. Trochę zaufania w nim pokładała mimo wszystko.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz - rzuciła, posyłając mu blady uśmiech. Chodziło jej rzecz jasna o ogół sytuacji, nie część techniczną pozbywania się niechcianej biżuterii. Na zmiany zachodzące na niebie zupełnie nie zwróciła uwagi, do momentu, w którym jedna z kropli deszczu nie wylądowała na jej nosie. Potem pojawiła się druga, trzecia... Uniosła brodę, z zafascynowaniem obserwując ciemne chmury i po krótkiej chwili moknięcia na przybierającym z każdą sekundą na sile deszczu zaczęła się z lekka trząść, bo jednak wyjątkowo ciepło to tam nie było.
Powrót do góry Go down
Bellamy Blake

Jelonek Setkowicz
Bellamy Blake



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySro 25 Mar 2015 - 17:47

Przypatrywał się dziewczynie z lekkim rozbawieniem. Wątpił, żeby się zgodziła pozbyć bransoletki, ale z drugiej strony, to zawsze mogła go zaskoczyć. Sam Bellamy robił to wszystko z czysto egoistycznych pobudek, ale o tym nikt nie musiał wiedzieć. Właściwie to gdyby był w innej sytuacji i żadne widmo stracenia by nad nim nie wisiało, pewnie nawet głowy sobie by nie zaprzątał tymi nieszczęsnymi 'błyskotkami' z Arki. Teraz jednak, przy najmniej dla niego, lepiej by było, jakby nie mieli żadnej komunikacji ze stacją. Zresztą przecież sami mogli sobie tutaj poradzić! Wystarczy tylko jakoś się zorganizować i będą mogli prowadzić całkowicie samodzielny żywot. Kolorowo pewnie nie będzie, ale chyba lepsze było takie życie, niż jakby wszyscy znowu mieli zostać zamknięci i traktowani jak małe dzieci, a Bellamy był pewien, że tak właśnie się stanie, kiedy tylko reszta Arki wyląduje na ziemi. Dlatego też w interesie wszystkich było pozbycie się bransoletek, które na pewno były potrzebne. Do czego - nikt pewny nie był, ale na pewno nie zostali w nie zaopatrzone dla zabawy. Clarke jednak miała chyba więcej powodów, żeby zatrzymać całą zabawę. W końcu jej rodzina należała do Rady, jej rodzice przyjaźnili się z Kanclerzem... była arkową księżniczką. Z każdą mijającą sekundą Bellamy był coraz bardziej przekonany, że dziewczyna odmówi i dojdzie do pewnie niezbyt miłej wymiany zdań. Już nawet zaczął układać w głowie argumenty, które miałyby przekonać blondynkę. Jakże więc wielkie było jego zdziwienie, kiedy wyciągnęła w jego stronę rękę! Uśmiechnął się szerzej, bo było to naprawdę bardzo miłe zaskoczenie.
- Zbuntowana księżniczka. To mi się podoba - stwierdził. Nie ma co, Clarke sobie zapunktowała w tym momencie, zwłaszcza, że Bellamy był pewien, że jest większym mięczakiem i, że zaraz walnie mu jakąś gadkę mówiącą o tym, że ich zachowanie jest egoistyczne i w ogóle. - Oczywiście, że wiem -odpowiedział z uśmieszkiem. Pewnie, że wiedział co robi, nawet jeżeli jego pobudki były trochę inne niż całej reszty. Nie było jednak czasu tego roztrząsać, bo w sumie Clarke mogło się w każdym momencie odwidzieć i byłoby po zabawie. Dlatego też pociągnął, oczywiście bardzo delikatnie, blondynkę z rękę, żeby przykucnęła, bo chyba nie myślała, że w powietrzu będzie operował łomem. Nie chciał jej zrobić krzywdy, wybić oka, czy połamać, więc opcja z położeniem ręki na jakimś stałym podłożu była bezpieczna. Dla obojga, bo Bellamy sam sobie też nie miał zamiaru nic robić. - Będę delikatny - zapewnił, chwilę przed tym, jak pozbył się bransoletki Clarke. Mogło trochę zaboleć, ale powinna pamiętać, że Bellamy starał się jak tylko mógł, żeby nic jej nie zrobić. Tak czy inaczej było już po wszystkim, a prawdopodobieństwo pojawienia się w najbliższym czasie Arki na Ziemi było coraz mniejsze. Kamień z serca normalnie. Niestety Bellamy był tak bardzo zajęty tym co robił, że całkowicie zignorował zbliżające się chmury, przez co zorientował się, że pada deszcz, kiedy ten zaczął padać. Było zimno, ale uczucie kiedy krople rozpryskiwały się na skórze, było naprawdę przyjemne, wręcz oczyszczające. Kątem oka dostrzegł dygoczącą Clarke. Powinni za to również podziękować Arce, bo kto normalny wysyła ludzi gdziekolwiek bez jakiś cieplejszych ubrań? Skandal normalnie. Całe szczęście, że Bellamy miał w sobie resztki dżentelmeństwa, więc ściągnął swoją kurtkę i podał ją dziewczynie. Jemu zimno jakoś specjalnie nie było, a nie chciał, żeby ona się rozchorowała. Wystarczy sobie tylko wyobrazić, jakie to by było straszne, jakby tak większość się rozchorowała i trzeba by było słuchać ich narzekania, smarkania i kaszlenia. Nie, nie, nie, lepiej zapobiegać, niż potem leczyć.
Powrót do góry Go down
http://its-maravilloso.tumblr.com/
Laurel Mason

Delinquents
Laurel Mason



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySro 25 Mar 2015 - 20:25

Przepraszam, że dopiero teraz!
Nie miała wyrzutów sumienia przez naskoczenie na dziewczynę. Zresztą - w ogóle rzadko miewała takowe. Mocny i prosty kręgosłup moralny nie był czymś, czym mogłaby się pochwalić; nikt nigdy nie wpoił jej nawet podstawowych zasad koegzystowania z innymi jednostkami ludzkimi, tak więc kodeks postępowania chcąc nie chcąc ułożyła sobie sama, twardo trzymając się go nawet w punktach, które nie do końca zgadzały się z prawem na Arce. Czy może teraz - prawem na Ziemi, bo wbrew temu, co można było podchwycić wśród przekrzykujących się głosów, nie wierzyła w całkowitą anarchię. Już teraz wyłaniali się ważni i ważniejsi, a nie miało minąć dużo czasu, zanim wyłonią się i potentaci na liderów. Jeśli chodziło o nią - planowała być już wtedy daleko stąd.
Resztę słów dziewczyny puściła mimo uszu, z trudem powstrzymując nagłą chęć wepchnięcia jej do ogniska (wystarczyłoby tak niewiele...) i skupiając się na chłodnym dotyku metalu na cienkiej skórze po wewnętrznej stronie nadgarstka oraz na pytaniu chłopaka. W pierwszej chwili planowała nie odpowiadać - odzywała się w niej wrodzona niechęć do zdradzania jakichkolwiek informacji o sobie - ale z drugiej strony, co miała do stracenia? Nic z tego, co zrobiła na Arce, nie mogło zaszkodzić jej tutaj; pełne znaczenie tego faktu dopiero zaczynało do niej docierać.
- Zostawiłam Kanclerzowi laurkę na ścianie naprzeciwko jego kwatery - rzuciła lekko, uśmiechając się do siebie na wspomnienie starannie dobranych słów, na zawsze wyrytych na metalowej powierzchni. Czterolinijkowy wierszyk, którego ułożenie zajęło jej kilka bezsennych nocy, nawiedzanych morderczymi zapędami, i z którego była osobiście niesamowicie dumna. - Nie spodobała mu się - dodała po chwili, z udawanym smutkiem.
Odruchowo wstrzymała oddech na ułamek sekundy, kiedy metalowe zamocowanie bransoletki odskoczyło, a sama opaska spadła miękko na trawę. Przyciągnęła rękę do siebie, automatycznie rozmasowując odsłoniętą wreszcie skórę i czując na plecach pierwsze krople czegoś zimnego. Deszczu? Słowo zabrzmiało w jej myślach dziwnie obco i jakby odlegle; kojarzyła je głównie z długimi i nudnymi opisami zjawisk atmosferycznych, czytanych na zajęciach z przystosowania do Ziemi. W porównaniu z nimi, mokre plamy, pojawiające się na jej ubraniu i odsłoniętych przedramionach, wydawały się cudownie prawdziwe. Nie zaczęła jednak podskakiwać radośnie wokół ogniska, wszelkie emocje ograniczając do nieznacznego podciągnięcia kącika ust w górę.
- A co ty zrobiłeś? - zapytała prosto z mostu, zastępując tym krótkim pytaniem zwyczajowe dziękuję. Nigdy nie była najlepszą dyplomatką.


Ostatnio zmieniony przez Laurel Mason dnia Czw 26 Mar 2015 - 17:58, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Pyxis Constantine

Delinquents
Pyxis Constantine



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySro 25 Mar 2015 - 22:43

// Pierwszy post

Pyxis polubiła Ziemię. Począwszy od tego, czego zawsze brakowało jej na Arce - przestrzeń, a skończywszy na świeżym powietrzu, którego nigdy wcześniej nie doceniała. Nie zdawała sobie sprawy, że oddychanie może być aż tak przyjemne i niezwykłe. Tutaj, na dole wszystko było inne. Mogła przechadzać się miedzy drzewami przez cały dzień i straszyć inne dzieciaki podkradając się do nich od tyłu. Jak na prawie najstarszą osobę, nie sprawiała wrażenie kogoś odpowiedzialnego. Na razie zależało jej na tym, by jak najlepiej poznać Ziemię. Tyle o niej słyszała, tyle o niej czytała, że aż niewiarygodne wydawało jej się bycie tutaj.
Gdy dowiedziała się o ognisku od razu wiedziała, że musi tam być. Zanim jednak to zrobiła, po drodze natrafiła na ciekawą ścieżkę, którą oczywiście musiała się oddalić i poobserwować krajobraz. Nawet raz udało jej się dostrzec zająca. Według niej to był zając, ale sądząc po trzech łapach i stosunkowo długim ogonie niezbyt pasował do opisów zajęci, zachowanych sprzed wybuchu wojny.
W momencie, gdy doszła do polany, na której znajdowało się ognisko coś dużego spadło jej na twarz. Zmarszczyła noc i spojrzała do góry. Szybko na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech.
Deszcze, kolejne zjawisko, które nigdy nie miało szans mieć miejsca na Arce.
Wolnym krokiem podeszła do ogniska i stanęła w kręgu światła. Miała ochotę porozmawiać z Savannah, ale nigdy nie mogła jej znaleźć.
Dostrzegła Alysse, a przynajmniej tak jej się wydawało, bo nie miała kontaktu z nikim ze swoich znajomych, albo chociaż z innymi z Arki od prawie roku. Miała pamieć do mechanizmów, a nie do twarzy.
Usiadła obok dziewczyny i posłała lekki uśmiech. Nie była pewna czy zawierania przyjaźni pośród samych kryminalistów to dobry pomysł, jednak ona sama nim była. Do tego Pyxis była dość dobrą kryminalistką.
- Cześć - powiedziała i wyciągnęła rękę w jej stronę. - Jak się bawisz?
Rozejrzała się po polance i nie uciekło jej uszom, że ludzie naokoło głośno dyskutowali o bransoletkach na ich nadgarstkach. Przejechała dłonią po swojej i wciągnęła powietrze. Rozumiała, że pewnie Arka chce mieć nad nimi jakaś kontrolę poprzez takie bajery. Inaczej by im tego na pewno nie dali. W końcu jakoś muszą wiedzieć czy ktokolwiek przeżył. Z tego co pamiętała, co mówił jej ojciec ziemia nie powinna nadawać się do kolonizacji jeszcze przez długi okres. A tymczasem oni tutaj byli i bawili się świetnie.
Jak na razie.
Powrót do góry Go down
http://vanillen.tumblr.com/
John Murphy

Delinquents
John Murphy



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySro 25 Mar 2015 - 22:56

Uśmiechnął się kiedy usłyszał opowieść za co dziewczyna trafiła do skyboxa i kiedy zobaczył jej teatralnie udawany smutek. Kręcąc w dłoni nożem zastanawiał się od czego zacząć lecz szczerze mówiąc wolał żeby dziewczyna spostrzegała go jako psychopatę niżeli miałby się zbierać w sobie i opowiadać całą historię. Nie lubił o tym rozmawiać, nie potrafił i to go w nim wkurzało niewyobrażalnie. Kiedy tylko ktoś wspominał o jego rodzicach nie potrafił nic powiedzieć. Naglę powietrze przybrało na gęstości i stało się wilgotne. Murphy spojrzał w górę jeszcze nic nie zauważył. Dopiero gdy spojrzał na dziewczynę i jej nadgarstek na którym pojawiła się mała kropelka wody. Uniósł brwi i jeszcze raz spojrzał w górę i tym razem na jego twarz spadło kilka kropel. Deszcz, był o wiele piękniejszy niż mogłoby się wydawać z opisów. Nigdy nie byłem dobry w pisaniu poezji - zaczął nawiązując do historii Laurel - dlatego wolałem się pobawić kawałkiem metalu i kanclerzem... przy okazji - dodał z lekkim uśmiechem, przypominając sobie czerwień krwi wypełniającą materiał spodni Kanclerza tamtej nocy, było to tak dawno, a John pamiętał te chwile bardzo przejrzyście i dokładnie - chyba trudno mu dogodzić bo mój prezent też mu się nie spodobał - dokończył swoją wypowiedź z uniesionym jednym kącikiem ust. Rozejrzał się jak reszta setki biega po polanie zachwycając się deszczem. Znów tacy beztroscy, kto by pomyślał, że każdy z nich jest swego rodzaju przestępcą. Znów odwrócił głowę w stronę dziewczyny, jej włosy były zdecydowanie bardziej suche niż jego, liście drzew okrywały ją w większym stopniu. Poprawił mokre już włosy które przykleiły mu się do policzka. Było ciemno, a Murphy myślał tylko o tym, że będzie musiał spać przy tych którym zachciało się zbędnie moczyć ubrania, przeszedł po nim dreszcz obrzydzenia. Dopóki tak radośnie skaczą jak banda idiotów może warto znaleźć sobie swoje pół metra w Exodusie? - zaproponował zarzucając wzrokiem w stronę statku. Miał na myśli przestrzeń do spania i nadzieje że dziewczyna dobrze go zrozumiała
Powrót do góry Go down
Tris Maddon

Delinquents
Tris Maddon



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyCzw 26 Mar 2015 - 0:02

Po tej całej kłótni z nieznajomą Tris nie była w miłym humorze ale z czasem jej przechodziło przecież nie mogła przez cały ten czas mieć o coś pretensje lub swoje złośliwości. Niektóre słowa nawet jej nie tknęły a resztę słów udawała, że nie słyszy. Po chwili usiadł przed okniskiem opierając łokcie o kolana. Nic nie miała do zrobienia więc postanowiła trochę odpocząć i się zrelaksować. Delikatnie uniosła głowę w stronę nieba przyglądając się niemu. Może nie było to nic dziwnego ale dla niej tak. Zobaczyła chmury które były coraz to ciemniejsze nie wiedziała dlaczego. Nie przejęła się tym ponownie spojrzała w stronę ognisko co jakiś czas rozglądając się wokół siebie. Osoby które znajdowały się koło niej rozmawiały co chwile ze sobą od czasu do czasu uśmiechając się do siebie. Jej uwagę przykuła dziewczyna która podeszła do ogniska rozglądając się po osobach wokół paleniska i jakieś słowa wypowiedziane prze nią. Nie wiedziała czy to do niej czy raczej ale ale spojrzała na nią uśmiechając się. Nie chciała się ponownie z kimś wymieniać jakimiś głupimi słowami więc nie będzie nikogo prowokowała. Zerwała się z ziemi i poczuła na swojej ręce wodę a dokładniej jej kroplę. Zastanowiła się i spojrzała ponownie w niebo. Było ciemniejsze niż wcześniej a po chwili z nieba zaczęły kapać następne kropelki. Była zdziwiona nigdy wcześniej tego nie doświadczyła nie miała jak. Po kilku sekundach było ich coraz to więcej szybko wstała z ziemi przetarła twarz i spoglądała nadal w niebo. Na jej twarzy pojawił się uśmiech a dawno tego nie robiła. Bransoletkę nadal miała na nadgarstku i mogła się do niej przyzwyczaić jeśli miałaby nadal ją nosić ale nie miała takiego zamiaru.
- Ściągnie mi ktoś ten wynalazek  z nadgarstka? zapytała lecz trochę głośniej nie kierując słów do jakiejś wybranej osoby. Może ktoś się skusi i pomoże jej zdjąć tą cudowną rzecz. Krople nadal spadały z niebo i najwyraźniej nie miały zamiaru przestać.
Powrót do góry Go down
Laurel Mason

Delinquents
Laurel Mason



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyCzw 26 Mar 2015 - 9:11

Nie była pewna, czy słowa chłopaka ją zaskoczyły. Wiedziała, że nie powinny; zdawała sobie przecież sprawę, że nie znajdowała się wśród prymusów i zdobywców medali za wzorowe zachowanie. Ludzie mogli teraz skakać wokół ogniska i cieszyć się z padającego deszczu, ale żadne z nich - a przynajmniej większość, jeśli wziąć poprawkę na mocno wadliwy system prawny na Arce - nie znalazło się tu przypadkiem. Złamali prawo, być może jak ona - wielokrotnie; i chociaż była ostatnią osobą, która byłaby gotowa oceniać kogokolwiek za błędy (bądź nie) przeszłości, to patrząc w nieznajome twarze, nie mogła przestać się zastanawiać, ile z nich patrzyło na ulatujące z innych życie.
Powinna odczuwać niepokój? Najprawdopodobniej; nie była jednak królową odpowiedzialności, a instynkt samozachowawczy najwyraźniej został gdzieś w przestrzeni, bo wspomniany przez chłopaka atak na kanclerza wywołał w niej jedynie lekkie ukłucie zazdrości. W porównaniu z nim, wydawała się tylko głupią nastolatką, bazgrolącą po ścianach, nawet biorąc pod uwagę całą resztę mniejszych i większych przestępstw, które do tej pory pozostawały niewykryte, i co zapewne już nie miało nigdy się zmienić.
Gwizdnęła cicho z aprobatą. Jeżeli żałowała czegokolwiek, to tego, że jej rozmówca nie był skuteczniejszy w swoich działaniach.
- Niewdzięcznik - skwitowała z udawaną powagą, odgarniając włosy z twarzy. Na kolejne słowa skrzywiła się odruchowo, bo do tej pory jakoś nie przyszło jej do głowy, że setka dzieciaków zesłanych na Ziemię, oznaczała setkę dzieciaków śpiącą jeden obok drugiego. I niespecjalnie była zachwycona tym faktem; ze swoją niechęcią do asymilacji, odrazą do tłumów i świadomością bezbronności, którą otrzymywało się w prezencie razem z nadchodzącym snem, przez moment miała ochotę zostać na polance. I gdyby nie coraz bardziej mokre ubrania i dreszcze przechodzące po jej ochłodzonej skórze, pewnie nawet całkiem poważnie rozważyłaby tę opcję.
- Cóż, podejrzewam, że na apartamenty w Mount Weather nie mamy co liczyć - przytaknęła, nadal z lekkim niezadowoleniem, wymalowanym na twarzy, przypominając sobie komunikat kanclerza. Podniosła się z ziemi, otrzepując spodnie z trawy, ale ta przykleiła się do mokrego materiału. Chyba naprawdę nadeszła pora na znalezienie schronienia. - Idziemy? - upewniła się, w jakimś ostatnim odruchu podnosząc z ziemi bezużyteczną już bransoletkę i chowając ją do plecaka. Zerknęła na chłopaka; nie szukała przyjaciół, ale z dwojga złego wolała mieć przy sobie kogoś, o kim wiedziała już nieco więcej, niż nic.

| zt. -> exodus, poziom 1.
Powrót do góry Go down
Alyssa Fox

Delinquents
Alyssa Fox



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyCzw 26 Mar 2015 - 19:00

Ze świata własnych myśli Alyssa została wyrwana przez małą delikatną kroplę wody, która spadła na jej ramię. Po chwili z jednej kropli zrobiły się tysiące małych lśniących kropli spadających z nieba. Ally z podekscytowaniem uniosła twarz w górę, pozwalając by kilka kropel rozbiło się na niej. Kolejne zjawisko, którego na próżno szukać w kosmosie. Jak to nazywali dawniej ludzie? Ach, deszcze. Alyssa w duchu uznała że nawet najlepszy opis, nie może równać się z odczuciem tego na własnej skórze. Jak na razie Ziemia sprawiała im same przyjemne niespodzianki, co sprawiło że Ally szybko pogodziła się z niezgodnością z jej wyobrażeniami. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy obserwowała resztę osób z którymi została tutaj wysłana. Co zabawne ani razu nie pomyślała o nich jako kryminalistach. Bardziej określała ich jako zwykłych nastolatków, współwięźniów. Może i tu winę miała ta niewytłumaczalna wiara w ludzi.
Zwróciła głowę w stronę Pyxis, gdy ta się odezwała. Ona pewna była jej imienia, ciężko nie zapamiętać go i jej czerwonych włosów. Ally zawsze zazdrościła wszystkim czerwono i rudowłosym dziewczyną. Ona ze swoimi nie do końca to blond włosami, które falowały się do tego stopnia że potrafiły stworzyć jedną wielką szopę, raczej nie wyróżniała się z tłumu.
-Hej!- Uśmiechnęła się szerzej.- Całkiem nieźle. A jak tam z tobą? Zrobiłaś zapoznanie z „Nowym Światem”?- Zaśmiała się i nie czekać na odpowiedź ciągnęła dalej. - Bo ja tak. No a przynajmniej takie pobieżne. Pozwiedzałam sobie trochę okolicę, jednak jestem jeszcze bardziej ciekawa tego co jest dalej.- Powiedziała wskazując na rozciągający się wokół las. Wstała na chwilę z pieńka i przeciągnęła się.- Może jestem zbyt ciekawska ale mam nadzieje że przy najbliższej okazji będzie można zobaczyć coś więcej. Tu się tyle dzieje.- Powiedziała teatralnie zakręcając się wokół własnej osi. Przy okazji prawie zahaczyła o wystający korzeń, jednak szybko odzyskała równowagę i siadła z powrotem obok Pyxis.
Powrót do góry Go down
Ricky Martin

Delinquents
Ricky Martin



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyCzw 26 Mar 2015 - 19:31

/początek

Deszcz, spadający z nieba sprawił, że Ricky uniosła głowę do góry. Te zjawisko było jej zupełnie obce. Jedynie tutaj na Ziemi, mogła podziwiać krople wody, spadające z nieba. Nie tak dawno oni sami z niego spadli. To, co wydarzyło się na Arce tuż przed wystartowaniem wydawało się zupełnie odległe. Tak, jakby miała teraz przed sobą inne życie. W pewnym sensie tak właśnie było. A zamierzała zacząć od zdjęcia tej przeklętej bransoletki. Niby czemu miałaby cały czas w niej chodzić. A jakoś ładnie nie wyglądała, nie była przydatnym narzędziem, nie miała w zakresie swoich funkcji paraliżowania kończyn, czy czegoś w ten deseń. Podsumowując, była zupełnie zbędna. Miała gdzieś tych wszystkich ludzi, siedzących za pulpitami na Arce. Może tym razem dadzą im spokój. Przybycie większej ilości osób na Ziemię mogłoby skutkować znacznym pogorszeniem sytuacji więźniów. Więźniów? Nie, teraz nimi nie byli. Wraz z pozbyciem się bransoletek, nikomu nie podlegali. Mogli robić co tylko chcieli.
Potarła nadgarstek, gdy kawał metalowego ustrojstwa spadło na ziemię. Nie chciała patrzeć na ten kawał blachy. Niemal od razu wrzuciła go w płomienie. Odetchnęła głęboko świeżym powietrzem. Podobało jej się te uczucie. Nawet nie wzięła pod uwagę tego, że z chwilą zdjęcia bransoletki mogła stać się dla ojca martwa. Tutaj, na Ziemi miała okazję zacząć coś nowego. Bez ograniczeń, surowych przepisów i strażników na każdym kroku. Rozejrzała się po twarzach. Większość zebranych wydawała się być zaabsorbowana obserwowaniem deszczu. Dobrze, byłoby zapoznać się z kilkoma osobami. Kto wie, czy w sytuacjach kryzysowych nie przyda się pomoc. W lesie pełno było nastolatków o różnych charakterach, przede wszystkim przestępców. Od zwykłego przeciwstawiania się władzy na morderstwach kończąc. Nie ma to jak w domu. Najwidoczniej przyjdzie jej spędzić resztę życia właśnie tutaj, z podobnym towarzystwem.
Przeszła kilka metrów, o mało co nie wpadając na dziewczynę, która zahaczyła o korzeń. W porę usunęła się na bok. Oparła się plecami o pień drzewa, krzyżując ręce. Kojarzyła te dziewczyny widzenia. Nie miała za to pojęcia, jak mają na imię. Rzadko kiedy wdawała się w rozmowy. Tym razem dobrze byłoby skołować sobie jakichś sojuszników. Jeśli nie chce się obudzić z nożem wbitym w plecy. Spojrzała na bransoletki, znajdujące się na nadgarstkach dziewczyn.
- Mamy dylemacik? - odezwała się, unosząc kącik ust ku górze. Miała wrażenie, że po kilku dniach bransoletki znikną z rąk wszystkich nastolatków. Jeśli mieli być zgodni i nie łączyć się w kilka odrębnych grupek, chcących pozabijać się nawzajem, złamanie więzi łączących ze stacją będzie najlepszym wyjściem. Tutaj byli zdani jedynie na siebie. Kto wie, co jeszcze może się ukrywać w tych lasach.
Powrót do góry Go down
Pyxis Constantine

Delinquents
Pyxis Constantine



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyCzw 26 Mar 2015 - 21:14

Czy Pyxis zapoznała się z nowym światem? Odkąd wylądowali praktycznie latała jak głupia dookoła próbując dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co ją otacza. Zawsze musiała wiedzieć wszystko, nawet w takiej sytuacji. Chciała być gotowa na każdą możliwości, także nie mogła się obijać. Jej reputacja jednak czegoś od niej wymagała.
Znała teraz już każdy krzak w okolicy Exodusa. Nie chciała o tym myśleć, ale w razie co, gdyby nagle zaczęło dziać się coś złego. Pyxis lubiła mieć wszystko pod kontrolą i nie chciała być zdana tylko na to, co sobie postanowią inni z setki. Nie chciała być pod nadzorem innych dzieciaków, którzy zostali wysłani na Ziemię. Na Arce również miała problemy z podporządkowaniem się władzy i z wieloma rzeczami się nie zgadzała. Dla niej wyrzucanie ludzi w przestrzeń było czymś niedopuszczalnym. Wiedziała, że to była konieczność, ale ona nie lubiła zdawać się na los i odpuścić. Ludzie ginęli na Arce z głupich przyczyn. Sama zdawała sobie sprawę, że gdyby nie to, że jest teraz tu, była by właśnie wyrzucana w przestrzeń.
- Oczywiście - powiedziała z szerokim uśmiechem - Obeszłam chyba z dziesięć razy teren wokoło Exodusu i znam już chyba każdy krzak.
Śledziła ruchy Alyssa z lekkim uśmiechem, już wyciągnęła rękę by ją złapać, jednak dziewczyna szybko odzyskała równowagę. Nie potrzebowali tutaj żadnych połamanych kości.
- Chętnie bym się wykąpała - powiedziała i przejechała dłonią po włosach - Nie jakiś prysznic, ale jezioro, albo morze.
Na Arce wszystko było zupełnie inaczej, lecz tutaj wreszcie mogli zacząć żyć. Nie byli ograniczeni metalowymi ścianami statku kosmicznego.
- Po za tym góry w oddali wyglądają naprawdę cudownie i chciałabym tam w końcu pójść - zauważyła Pyxis i westchnęła. Miała świadomość, że ich priorytetem powinno być jedzenie i picie, ale coś obiło jej się w uszy o Mount Weather.
- Dylemacik? - zapytała i spojrzała na dziewczynę z uniesionymi brawami, a potem przeniosła spojrzenie na swoją bransoletkę - Po prostu bardzo dobrze prezentuje się z tą skórzaną kurtką.
Wzruszyła lekko ramionami i posłała dziewczynie zawadiacki uśmiech. Na razie nie zamierzała pozbywać się bransoletki. Może dlatego, że gdzieś głęboko czuła, że nie zdążyła zakończyć wszystkiego na Arce. Nie chciała, żeby nikt tu przyjechał, nie chciała kanclerza czy straży. Nie chciała znowu stać się więźniem.Jednak gdzieś tam na górze był jej ojciec, za którym tęskniła i już na pewno nie chciała, by myślał, że nie żyje.

Powrót do góry Go down
http://vanillen.tumblr.com/
Tris Maddon

Delinquents
Tris Maddon



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPią 27 Mar 2015 - 14:37

Nic na Ziemi nie było łatwe ale Tris nie mogła nic poradzić. Swoją bransoletkę miała nadal na nadgarstku i mogła przyznać, że może znajdzie sposób na jej ściągnięcie. Odeszła kilka kroków od ogniska spoglądając w jego stronę. Podczas tego opadu zauważyła jak płomień nadal się pali ale nie tak jak wcześniej. Spoglądała od czasu do czasu na niego uśmiechając się w głębi duszy. Może powinna się do niego przyzwyczaić albo raczej i nie. Wiedziała, że za jakiś czas pozbędzie się tego nawet jeśli musiałaby zrobić to sama. Możliwe było, że w innym miejscy przy jakiejś poznanej i odpowiedniej osobie która pozbędzie się z jej nadgarstka tej rzeczy pomoże jej lub podpowie jak to zrobić. Kto wie? Po chwili podeszła do drzewa opierając się o niego. Ręce zaplotła na klatce piersiowej a głowę miała opartą o kanar drzewa. Co jakiś czas ktoś podchodzi a za jakiś odchodził. Było to normalne albo mogło się to dziewczynie zdawać. Nie zastanawiając się Tris stwierdziła, że nie ma już nic w tym miejscu do zrobienia. Zastanawiała się gdzie mogłaby się udać ale nie wiedziała gdzie. Jedynym miejscem które jej przychodziło to miejsce w którym wylądowali przy Exodus'ie. Rozejrzała się po osobach które jeszcze tutaj były zastanowiła się i poszła. Tak po prostu nawet mogli nie zauważyć, że jej nie ma ale czasami tak bywało ale na pewno się nie zgubi jedynie co to może zdarzyć się coś ciekawego.


//zt.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Mistrz Gry



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPią 27 Mar 2015 - 22:04

Deszcz wciąż padał, lecz z każdą chwilą słabł na sile. Nie zmieniało to jednak fakty, że wszyscy byli przemoczeni od stóp do głów. Może i nie było to zbyt przyjemne, ale chyba większość była chyba zbyt podekscytowana, żeby w tym momencie się tym przejmować. Oczywiście do czasu, bo nawet tacy, którzy to radowali się z deszczu, już po paru minutach mogli odczuwać niezbyt przyjemne uczucie chłodu. Zamarznąć to na pewno nie zamarzną, ale nabawić się kataru zdecydowanie mogą. Zwłaszcza, że ich jedyne źródło ciepła, jakim było ognisko, zaczynało powoli przygasać. Chyba już najwyższy czas pójść spać, po tym jakże emocjonujący dniu!
Trzeba powoli skończyć ognisko, żeby pójść dalej z fabułą, dlatego pokończcie sobie spokojnie wątki tutaj i ruszamy dalej z koksem :')
Powrót do góry Go down
Alyssa Fox

Delinquents
Alyssa Fox



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPią 27 Mar 2015 - 22:18

Ally wyznawała w swoim życiu proste zasady. Po pierwsze, rób co chcesz byle by na granicy prawa. A po drugie, jeżeli już chcesz podciągnąć swoje czyny pod nielegalne to przynajmniej zaplanować je tak, by nie dać się złapać. I trzeba powiedzieć że całkiem dobrze na tym wyszła, no może z pominięciem tego akcydentu z radnym i strażnikiem. Ale przecież każdy popełnia błędy.
Tutaj na Ziemi sytuacje była inna. Na ten moment nie mieli żadnych praw czy zakazów, byli naprawdę wolni. Znając życie zapewne i tak wkrótce wystąpią jakieś większe spory czy kłótnie. Jednak na dzień dzisiejszy wszystko wydawało się prawie idealne.
-O kurde, prawdziwa kąpiel...- Rozmarzyła się Alyssa, poruszając włosami ruchem głowy. Co prawda na Arce oczywiście też dbali o higienę, jednak kąpiel nawet dla rozrywki w prawdziwym zbiorniku wodnym bardzo kusiła.
Spojrzała w dal na góry o których mówiła Pyxis. W połączeniu z deszczem i wieczorną porą wyglądały one trochę mrocznie i przerażająco ze swoimi nierównymi kształtami i ostrymi szczytami. Jednak były też owiane tajemnicą i przyciągały uwagę. Ally zdecydowanie i tam chciała zajrzeć.
-Tak dużo miejsc do zwiedzania.-Westchnęła z lekkim zachwytem w głosie. Spojrzała z uśmiechem na Pyxis.- Jeżeli będziesz miała zamiar wybrać się na jakaś wycieczkę, to chętnie też się zabiorę.- Panna Fox i tak zamierzała gdzieś się wybrać, więc jeżeli będzie mieć towarzystwo to jeszcze lepiej, prawda?
Spojrzała na dziewczynę, na którą o mało nie wpadła wykonując swój obrót. Kojarzyła ją z Arki jednak nie znała jej imienia. Spojrzała na nadgarstek dziewczyny, jednak nie było już na niej bransolety. Alyssa stwierdziła że zapewne już wiele osób to zrobiło.
-Ja może nie mam pasującej kurtki, ale nigdy nie wiadomo może do czegoś przyda się to ustrojstwo.- Powiedziała wskazując na własną bransoletę. Tak właśnie zdecydowała podczas wcześniejszego rozmyślenia.- Jak ściągną wszyscy, to wtedy i ja. Chyba że sama zmienię zdania. - Powiedziała nadal się uśmiechając. Jak dla niej było to wyjście akurat na tą chwilę dobre.
Właśnie miała zapytać ciemnowłosą jak podoba jej się Ziemia, gdy zatrzęsła się krótko a po chwili kichnęła. No cóż siedzenie na deszczu ma swoje wady, a ognisko też już słabło.- Chyba powinnyśmy pójść w jakieś suche miejsce, a przynajmniej chyba ja tak zrobię.- Stwierdziła podnosząc się z pieńka i patrząc na dziewczyny.
Powrót do góry Go down
Conley Bicchieri

Jelonek Setkowicz
Conley Bicchieri



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPią 27 Mar 2015 - 22:36

Kiedy Conley dostał możliwość pozbycia się ostatniej pamiątki po życiu na Arce – szybko z niej skorzystał, ale zaraz po tym jak Bellamy mu z tym pomógł z drugiej strony pojawiła się Clarke. Poznał ją już wcześniej razem z całą resztą. Nie chciał przeszkadzać w rozbrajaniu całego zgromadzonego tłumu, więc tylko klepnął lekko Bellamyego po ramieniu (jakże subtelny gest podziękowania, czyż nie?) i odszedł od tego tłumu. Nie zamierzał się oddalać, raczej chciał przejść w jakieś spokojniejsze miejsce. Zdecydowanie nie pociągały go takie ilości ludzi. Był zmęczony i najchętniej ułożył by się gdzieś i przespał.

z/t
Powrót do góry Go down
http://www.showmeyouricons.tumblr.com
Ricky Martin

Delinquents
Ricky Martin



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptyPią 27 Mar 2015 - 22:50

Zacisnęła usta, próbując ukryć tym samym uśmiech, który chciał mimowolnie się pojawić. Wszyscy byli tacy zachwyceni Ziemią. Fakt, nikt z nich nie widział jej z bliska, przez większość czasu mogli oglądać jedynie gwiazdy przez szyby w Arce. Mimo tego, że wszystko było tu takie prawdziwe i wyraziste, Ricky nie mogła wyprzeć się dziwnego przeczucia. Jakby nie należeli do tego miejsca. Być może wkroczyli na teren, który był już przez kogoś zajęty. Nie wysłali wcześniej żadnej wielkiej tabliczki z napisem "zajęte". Ktoś inny mógł to zrobić. Nawet jeśli napisu nie było widać.
Następnego dnia mogli wszyscy leżeć martwi. Oby jednak takie przypuszczenia się nie sprawdziły. Musieli jakoś przeżyć. Nawet jeśli miałoby to być cholernie trudne. Nadal musieli jakoś skołować zapasy, żeby nie umrzeć z głodu. To jednak nie należało do jej obowiązków. Wolała działać na własną rękę, samemu zdobywać różne rzeczy, chociaż niewykluczone, że będzie musiała przystosować się do obecności tak wielu osób.
- Jasne... - mruknęła, nieprzekonana do końca słowami dziewczyn. Nie zamierzała nalegać, w końcu same dojdą do własnych wniosków. Nie miała pojęcia, jakie mają przestępstwa na sumieniu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że większość młodocianych przestępców nie czułaby się dobrze, gdyby reszta towarzystwa z Arki do nich dołączyła. Przynajmniej do momentu kiedy nie skończą 18 lat. Wiadomo, co się później działo z przestępcami.
Pociągnęła nosem, czując jak krople wody spływają po jej policzkach i wsiąkają w lekko falowane, ciemne włosy.
- Na zdrowie - zaśmiała się, obserwując jedną z dziewczyn. Ten deszcz z pewnością był bardzo fascynującym zjawiskiem, ale z drugiej strony mógł być uciążliwy. Zwłaszcza, że nie bardzo mieli co na przebranie, czy ogrzanie. Ognisko zacznie stopniowo przygasać.
- Jestem za - odpowiedziała, odchodząc od drzewa. Kurtka, którą na sobie miała nie przepuszczała kropel wody. Przynajmniej tyle dobrego. Może nawet uda jej się zająć jakąś przyzwoitą miejscówkę w Exodusie. O ile reszta ferajny nie wpadła na jakiś inny sposób. Może z czasem podzielą się obowiązkami i zajmą się tworzeniem jakiejś prowizorycznej osady, kto wie. Nigdzie się przecież nie wybierali.
Powrót do góry Go down
Pyxis Constantine

Delinquents
Pyxis Constantine



Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 EmptySob 28 Mar 2015 - 12:20

Kiedy była na Arce zawsze chciała wyjść na zewnątrz. Marzył jej się spacer kosmiczny, potem uznała, że dobrze by było zostać mechanikiem i reperować Arkę od drugiej strony. Nigdy jednak nie udało jej się ukończyć szkolenia. Teraz, jedyne czego żałowała, to że opuściła kosmos, bez prawdziwego bycia w kosmosie.
Teraz więc czuła, że czym prędzej muszą znaleźć jakiś duży zbiornik wodny, zanim coś ją tutaj spróbuje zabić. Mimo, że ziemia naprawdę jej się podobała, to wyczuwała tutaj zagrożenie. Nikt nie wiedział, co czai się w głębi lasu.
Uśmiechnęła się na słowa Alyssy; mieli cały świat do odkrywania. Nie byli już ograniczenia murami i kosmosem. Nawet jeśli nie zrobią tego teraz, to może kiedyś.
- Jasne - powiedziała z narastającym uśmiechem. Alyssa wydawała jej się kimś naprawdę okey, kto nie wygląda jakby chciał ją zabić przy pierwszej okazji. Wiedziała, że powinna teraz odnaleźć większość ilość przyjaciół, co znaczeni zwiększy jej szansę na przeżycie.
Powinna też pamiętać, o nie narobieniu sobie wrogów.
Pyxis niepokoił fakt, że jak na razie nie mieli żadnego źródła zapasów. Nie zamierza przebyć takiej drogi na ziemię i umrzeć z głodu.
Constantine uważała, że sprawa tej bransoletki jest tylko i wyłącznie jej sprawą. Będzie ją nosić, dopóki się jej to nie znudzi. Nie wiedziała co one oznaczają, nie chciała dawać satysfakcji Arce, ale jej ojciec był ważniejszy od całej tej pieprzonej Arki. Jeżeli Arka tu przybędzie nikt nie będzie ich mógł zmusić do zostania, będę mogli odejść.
Jakoś mało ją obchodziło, że ktoś miał coś, do tego, że nosi sobie bransoletkę. Nawet jeśli to przysporzy jej wrogów, bo pomyślą, że jest jakimś szpiegiem Arki.
- Na zdrowie - uśmiechnęła się lekko. Zaczynało bardziej padać, a Pyxis odkrywała jakie to niewygodne gdy mokre ubrania przylegają do ciała. Kurtka pozostała sucha, ale spodnie to był jakiś koszmar.
- Zgadzam się - powiedziała szybko wstając. Nie chciała się rozchorować, a stanie całą przemokniętą mogłoby być początkiem jakiejś choroby.
Po za tym, chciała mieć jakieś dobre miejsce do spania w Exodusie, póki cała setka zajmowała podłogę statku. Mogliby zacząć przynajmniej coś budować, ale na razie nikt się tym nie przejmował. Ruszyła w stronę Exodusa, odkrywał przy tym, że ma całkiem dobry zmysł orientacji. Tak jak było na Arce, gdy umiała odnaleźć każdy korytarz i wiedzieć, gdzie on leży na statku, dokąd ma blisko, a dokąd daleko.

/Zt. x3
Powrót do góry Go down
http://vanillen.tumblr.com/
Sponsored content




Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Polana na wschód od obozu   Polana na wschód od obozu - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Polana na wschód od obozu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Polana na zachód od obozu
» Polana na północ od obozu
» Drzewa niedaleko obozu
» Część lasu na zachód od obozu
» Polana

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
What's wrong with a little chaos? :: Ziemia :: east-

Forum stworzone na podstawie serialu The 100. Styl, ogłoszenie, wszystkie kody oraz grafika znajdujące się na forum zostały stworzone przez administrację.